Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Allo Allo


tu Mocny Jastrząb :) matko jedyna płynę, od rana szoruję chałupę bo za kilka godzin zjeżdzają goście. Myślę dietetycznie, naszykowałam sałatki, kurczak pt. warjacje na temat Nigeli Lowson już się marynuje w zalewie ( i w lodówce oczywiście), postanowiłam że nie będzie żadnych ciast, choć goście szczupli, będą owoce i sery no i zgrzeszę pijąc wino. Trudno za coś muszę się smażyć w piekle, gdzie wskutek gwałtownej reakcji termicznej mój tłuszcz zmieni się w gęsty dym wypełniający te i tak mało widoczne przestrzenie:)
Pomalutku mi spada ta waga, ale spada i jestem z tego zadowolona, pewnie że chciałabym szybciej no ale nie można w życiu mieć wszystkiego jak mi to rzekł przedwczoraj pewien znajomy Italiano.
Wczoraj sobie sprawdziłam moją wydolność pływacką w przepisowym czasie 45 minut. 52 długości no no jestem zadowolona. Po prostu spóźniłyśmy się z Patrycją, ale to ma swoje dobre strony, bo okazuje się że czas krótszy o 5 minut mobilizuje mnie do szybszego ruszania "żabimi koniczynami". Pozdrawiam wszystkich serdecznie i idę szykować kolejną sałatkę...tym razem ,,,grecką :)