Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Kryzys?


Hmm chyba mam kryzys.. Dziś niedziela... zwykle bym sobie po obiadku zjadła jakieś ciasto, albo jakiś inny deser. A tu nie.. W dodatku nie trzymałam się diety z Vitalii bo jak tu na obiad jeść tylko szpinak i gruszkę, jak wszyscy jedzą pstrąga z ziemniakami i kalafiorem i brokułami... Hmm.. tak więc skusiłam się. Zjadłam 1 gałkę ziemniaków, troszkę kapustki kiszonej i kalafiora i brokułów, a do tego 1/3 pstrąga. A mimo tego wcale nie czułam się syta jak po tych posiłkach vitalii... wręcz przeciwnie.. nadal miałam ochotę na "COŚ" Dorwałam więc pół banana, żeby się zatkać i uciekłam z kuchni, żeby nie narażać się na kuszące widoki i zapachy. A teraz siedzę i dumam.. Nie chcę się rzucić na słodkie, ale też pytanie, czy powinnam tak się opierać.. a może lepiej zjeść kawałeczek czegoś... hmm.. 
Wczoraj byliśmy z mężem u znajomych. Było mnóstwo pysznych cukierachów i ich nie tknęłam, ciasto - nie ruszyłam, czekoladki - zostawiłam. Ale na moje nieszczęście koleżanka zapakowała nam (mimo mojego sprzeciwu) trochę ciasta... i stało się.. wieczorem, jak przyjechaliśmy ono tak na mnie patrzyło, że nie mogłam przejść obojętnie.. Skusiłam się  Dlatego obawiam się, że dziś nie zasłużyłam na deserek  tylko pytanie czy podczas diety można na deserek zasłużyć.. 
W tej Vitamotywacji miałam sobie ustalić nagrody za kolejne drobne sukcesiki i było napisane, że nagrodą nie może być jedzenie :P
No nic... nie marudzę już... pochwalę się za to, że 5 godzina callaneticsu za mną :) 
Tak jak mówiłam w piątek, waga troszkę spadła.. ale dziś robiłam fotki i po ciele jakoś tego nie widać :( Myślałam, że się zmotywuję widząc efekty na zdjęciach, a tu wręcz przeciwnie :-/

No cóż... żeby zmotywować bardziej siebie i Was, wklejam kolejną miłą dla oka fotkę :)