Witam serdecznie moje Drogie
Dzisiaj miałam jakiś dziwny dzień
Zacznę od początku, mąż o 5:30 zaznaczył mi, że nie może znaleźć mojej komórki, którą zawsze kładzie mi w sypialni na poduszce, a ja machnęłam ręką, kazałam mu iść do pracy i mówię, że sobie poszukam, no ale jak wyszedł to zaczęłam się zastanawiać i szukać, wstalam skoro świt, ciemno strasznie i szukam, nie ma, no i lipa, szukam i szukam dalej, nie znalazłam, bałam się już położyć bo przysne i nie wstanę o 6:30 bo do mnie nie zadzwoni i mnie nie obudzi i będzie lipa, włączyłam kompa, mówię sobiewyślę mu z bramki z kompa smsa , że nie mam komórki, żeby przywiózł mi swoją z powrotem a weźmie tylko służbową, ale tylko narobiłam bigosu bo nie skumał i zostałam na lodzie bo pojechał w trasę. Okazało się że w ogóle nie odczytał smsa bo mu zimno było i nawet nie slyszał smsa. O 7 obudziłam mojego bąbelka spragnionego, żeby już iść do przedszkola, zachłysnął mi się albo rozkaszlał bo sucho w domu, ale biega i lata więc mówię nie wiem skąd ten kaszel, może jeszcze po tej infekcji ze świąt. Wyszykowałam się ubrałam małego też juz nakarmiłam ubrałam, patrzę a tu NIE MAM KLUCZY OD DOMU szukam jak wariat bo wszystkich kutkach i po szafkach, torbach, pytam Małego czy schował nic o tym nie wie, stoi ubrany, zostało 10 minut do godziny 8 ja stoję rozpłakałam się, stwierdziłam że jestem mega pierdoła, nagle o 8 rano zadzwoniła niania Maksia do domu, wchodzi a ja mowię :,,Ula to jakaś telepatia, życie mi ratujesz, zostałam bez telefonu i bez kluczy a ona mowi że wie bo mój mąż do niej dzwonił z pięć razy, żeby zobaczyła co się u nas dzieje. Od razu zabrałam od niej telefon zadzwoniłam od męża nasłuchałam się jaka jestem ciamajdą i roztrzepańcem, on się nasłuchał jaki jest do tyłu z technologią i po co mu komórka skoro nawet nie wie co to bramka sms i oddzwania na ten numer i nie ma połączenia i nie wie że to ja piszę. Przy okazji poinformowł mnie jak już był ponad sto km za miastem gdzie jest ZAPASOWY KLUCZ o ktorym istnieniu nie miałam pojęcia. :) Jakoś dotarliśmy mały już nie kaszlnął spóźniłam się do pracy, ale na szczęście zostało to zrozumiane:) Stresu się jednak najadłam jak diabli. Jak ludzie kiedyś funkcjonowali bez telefonu? Nie rozumiem tego. Jacy my się zrobiliśmy wygodni:)
Dzisiaj zjadłam tylko 2 chlebki wasa z szynką zlocisty kurczak, filet soute z ryżem i groszkiem i marchewką, kawa maxwell house 3 w 1 , jogurt actiwia ze zbożami i znowu chlebem wasa z wędliną i ogórkiem i to wszystko, brzuch mam jak balon, drugi dzień okresu, prezent od męża płyta Lany del Rey świetna posłuchalam na razie 6 piosenek i jestem zachwycona, chociaz cała ta poranna sytuacja bardzo zepsuła mi humor i nadwerężyła mi nerwy :) Dobrze, jak już wylałam z siebie całą żółć to chętnie poczytam teraz Wasze relaksujące pamiętniki:) Buziole wielkie