Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
walentynki


Dostałam różę, więcej atrakcji na ten dzień nie było, przyszły badania kału mojego syna i niestety mamy tak zwanego ,,pasażera na gapę" w postaci pasożyta lamblia i candidę czyli grzyby, jeżeli on ma to ja i mąż również, jutro idę do lekarki po receptę na leki. Glista na szczęście nie wyszła. Ale humor mi się zepsuł że hej, ale chociaż teraz wiem czemu taki pobudzony i nerwowy.Pewnie podłapał w przedszkolu. Pożarłam się z mężem bo powiedział że ja natychmiast mam zadzwonić do lekarki, a ja powiedziałam że najpierw chciałabym o tym poczytać w internecie jakie lekarstwa itd., a on zły że ja się rządzę jakby to był mój syn, i masz człowieku wdzięczność. Nie  dość że to ja sama wpadłam na pomysł tego badania i gdyby nie ja to w ogóle by nie wiedział że coś takiego istnieje, każdą próbkę zbierałam ja a nie należy to do zbytnio prostych  i przyjemnych rzeczy, załatwiałam wkład do lodówki, przypilnowałam jeszcze cztery koleżanki żebyśmy wysłały jedna pocztą do Warszawy i upominałam Panią w laboratorium, żeby łaskawie szybko mi przesłała wynik bo się czeka pięć dni a ja przedwczoraj wysłałam, to najlepiej przyjść na gotowe i próbował zarządzać, takie to miałam ,,wspaniałe " Walentynki, w końcu obraził się walnął gazetą i poszedł spać niech idzie. Przynajmniej mam trochę spokoju, kurcze jak ja nie lubię takich sytuacji, teraz mi zarzucił że nie odkurzałam codziennie to może t przez to, i jescze mnie pyta czy sprawdzam czy mały zawsze myje ręce po toalecie bo on zauważył że ja kiedys czytałam książkę i nie przypilnowałam a Maksiu nie poszedł umyć rąk, no mi ręce opadają. Ja wiem że on się zestresował ale do jasnej ciasnej to jest też moje dziecko a ja nie jestem do pocieszania go. Ale się uzewnętrzniłam ale jak na razie to jest dla mnie temat numer jeden, nawet na wagę nie chce mi się wchodzić i jutro mierzyć, nie mam głowy do tego. Mam tylko nadzieję że to królik nasz nie jest powodem tej lamblii, a miałam nadzieję że fajnie jest bo nawet przestał kaszleć już w ogóle. Dobrze idę poczytać teraz Wasze pamiętniki, dietkowo ok, ale w napojach większy odpust, zobaczymy co jutro waga pokaże



  • martyniunia

    martyniunia

    16 lutego 2013, 23:25

    moi znajomi też robili takie badania w Warszawie i mają dziecko też z tą chorobą co Twoje, więc wiem ile ich kosztuje każdy dzień, dieta dla syna, poświęcenie się ćwiczeniom, współczuję, ale z tego co widzę Twoje dziecko jest w "lepszym stanie" niż moich znajomych, także głowa do góry

  • vici06

    vici06

    14 lutego 2013, 22:54

    Nie przejmuj się,mężczyźni tak mają!Moje walentynki nie wyglądały lepiej,mąż pracuje tylko na nockach więc pół dnia przesypia!A dziś wstał o 14,30 obiadek kąpanie troszkę z córą i na 20 znowu do pracy....Więc z romantycznego wieczoru nici!