Witam!
No, wpis sprzed 2,5 miesiąca miał być małym kroczkiem do celu, ale...
Oczywiście nie byłabym sobą, gdybym nie pękła i nie rzuciła się na jedzenie...
Jednak "już" 16 marca wzięłam się za siebie i zaczęłam biegać i jeść jak człowiek!
No i hmm 17 marca poznałam pewnego chłopaka.
To niejako nawiązuje do zgubienia mojego 7 kilogramowego balastu, więc napiszę co nieco na ten temat. Poznaliśmy się przez facebooka, po 1,5 tygodnia pisania umówiliśmy się na spotkanie, bo wcześniej nie mogłam i oczywiście przez ten czas codziennie biegałam, bo mimo tego iż wtedy jeszcze nosiłam zimowy płaszcz, to nie wiedząc co będziemy robić, nie chciałam wyjść na "wieloryba"....
No i stres przed spotkaniem i mniejsze i rzadsze posiłki sprawiły, że żołądek zaczął się kurczyć powoli. Jako że jestem nieśmiała w stosunku do facetów, to nie wiedziałam czy mu się spodobam. Jeszcze przed spotkaniem (jak wysłałam mu zdjęcie całej sylwetki - takie no wiecie korzystne ;) ), jak powiedziałam że biegam, to zapewniał, że on nie lubi chudych dziewczyn i żebym się nie odchudzała...
Jasne, powiedz dziewczynie żeby się nie odchudzała, a zrobi to na pewno!
No ale, spotkaliśmy się, zapewniał, że mu się podobam i takie tam xd
Przed każdym spotkaniem miałam normalnie skurczony żołądek, co prowadziło do tego, że zazwyczaj wtedy kolacji nie jadłam i tak ostatni posiłek spożywałam wtedy ok.16-17... To nie tak, że było tak codziennie, ale te 2 dni w tygodniu tak miałam...
W między czasie miałam jakiś rozstrój żołądka i przez ten okres też mniej jadłam.
No i to spowodowało, że ubyło mnie 7 kg.
Dodam, że jak tylko zrobiło się ciepło, to na weekendy, gdy wracałam do domu jeździłam przez 2 dni ok. 25 km dziennie, bo jakoś tak wyszło, że przestałam po 3 tygodniach biegać, bo koleżanka z którą wieczorami biegałam, rozchorowała się.
No i co... kończąc temat faceta, to było pięknie przez miesiąc, pisał, że oczywiście mu się podobam, że jestem słodka, że mu na mnie zależy, nawet pisał że się zakochał... itp. potem on wyjechał do pracy na 3 tygodnie i coś się zaczęło przez ten czas sypać.
Rzadszy kontakt i jak już przyjechał to też te spotkania nie były hmm... takie jak wcześniej. Przez sms-y też zdarzały nam się małe spięcia, bo on miał jakieś luźne podejście do tematu na "s" i do pisania z innymi dziewczynami xd, ale nie będę się o tym rozpisywać.
W sobotę przeprowadziliśmy sms-ową "rozmowę" i od słowa do słowa stwierdziliśmy, że chyba nic z tego nie będzie. Tzn. on zaczął tak sugerować, a ja nie chcąc wychodzić na tą co "się bardzoo zaangażowała", przytaknęłam.
No i weszłam dzisiaj na wagę i stwierdziłam, że nie będę płakać i kupować tone lodów, batonów i chipsów, że nie będę zakopywać się pod kocem i oglądać jakieś komedie romantyczne, tylko WEZMĘ SIĘ ZA SIEBIE!
Wiem, że on nie dał mi odczuć, że dla niego jestem za gruba, czy coś, ale czuję, że mogę się ogarnąć i zrzucić jeszcze te kilkanaście kilogramów, by bez wstydu założyć latem spodenki, ba może sukienkę nawet! (takie moje marzenie! ;) )
No i wstawić jakieś swoje wylaszczone zdjęcie na fejsa, tak żeby mu mina zrzedła!:D
A co! Robię to przede wszystkim dla siebie, bo czuję, że jak nie zaangażuję się teraz w ćwiczenia i dietę, to zaprzepaszczę te 7 kg, którą bądź co bądź straciłam też trochę dzięki temu idiocie!
To teraz takie małe porównanie:
Tak własnie wyglądam z wagą niedzielną 79,2 kg.
Cieszę się z tej 7 i mam nadzieję, że jej nie puszczę, a jeżeli nawet, to tylko po to, by złapać 6! :D
START --------> PONIEDZIAŁEK
Wymiary aktualne z tymi sprzed 2 miesięcy podam w kolejnym poście.
gummmi21
18 maja 2015, 00:44Widać różnice ;) gratuluję ;* motywacja dobra, a niech mu mina zrzeszone za te parę kilogramów. Trzymam kciuki ;))