Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Nazywam się Ola. Mam 21 lat. Aktualnie jestem na I roku Rachunkowości na UŁ. Jestem maniaczką seriali online, podczas których oglądania zazwyczaj podjadałam różne słone i słodkie przekąski. Mimo mojej nadwagi uwielbiam jeździć na rowerze. W wolnym czasie lubię czytać książki - począwszy od kryminałów przez fantasy, a na romansidłach kończąc. Chciałabym wreszcie pozbyć się brzemienia otyłości, co często hamuje mnie w kontaktach osobistych. Choć na co dzień jestem osobą otwartą i chętnie nawiązującą kontakty, to jeżeli chodzi o facetów, traktuje ich z rezerwą, często nawet odpycham, ponieważ nie akceptuje swojego ciała i sądzę, że facet także go nie zaakceptuje. Mam nadzieję, że moja akceptacja siebie wzrośnie, ale niekoniecznie dopiero przy wadze -10, czy 20 kg.

Archiwum

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 1259
Komentarzy: 21
Założony: 2 marca 2015
Ostatni wpis: 18 maja 2015

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
be.attractive.

kobieta, 30 lat, łódź

169 cm, 79.20 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

18 maja 2015 , Komentarze (9)

Witam :)

Może zacznę od porównania wymiarów 

data2.03.1518.05.15
waga86,8 kg79,2 kg
biceps35 cm34,5 cm
talia86 cm82 cm
brzuch (pępek)97 cm90 cm
boczki106 cm99 cm
nogi70 cm66 cm
pupa116 cm110 cm
łydka43 cm42 cm
piersi102 cm96 cm

Trochę tych centymetrów poleciało, z czego się cieszę.
Po zdjęciach też widzę, że idę do przodu i jest lepiej :)
Małymi kroczkami ulepię lepszą wersję samej siebie! :D

Co do moich postanowień... 
* ćwiczenia: co najmniej : 2xćwiczenia w domu (z trenerkami) 
3xcardio (rower)
* jak zejdę do 75 kg, to znowu wrócić do biegania!
* więcej spacerów (wiem, że takie 1h-1,5h dają efekty!)
* pić, pić, pić... więcej wody i herbaty! :D
* nie stosuję "diety", muszę jeść mniejsze normalne posiłki, ale będę starała się więcej gotować niż smażyć (chociaż mam słabość do wszelakich placuszków :P)
* nie poddawać się w słabsze dni! Upadki się zdarzają, ale ważne, żeby się otrząsnąć i następnego dnia wrócić do treningów i normalnych posiłków
* nie oglądać się za siebie, nie użalać się nad sobą, tylko WALCZYĆ o sylwetkę i dawać z siebie 100%! 

A co z dzisiaj?
*Menu*
Śniadanie:
* musli śniadaniowe z jogurtem + kawa * 
II śniadanie:
*banan*
Obiad:
* 2 gołąbki, 1/2 worka kaszy gryczanej, 3 ogórki kiszone *
Kolacja:
* sałatka krabowa, kromka razowca *

Ćwiczenia:
* Tiff na boczki - 10 min.
* Skalpel - Chodakowskiej - wytrzymałam 32 min. :D

Jutro mamy zamiar z koleżanką oddać krew na Uniwerku! 
Zobaczymy czy się uda bo do tej pory w szkole zawsze mi mówili że nie mam żył :D
Mam nadzieję, że dadzą radę coś ze mnie spompować :P


18 maja 2015 , Komentarze (3)

Witam!

No, wpis sprzed 2,5 miesiąca miał być małym kroczkiem do celu, ale...
Oczywiście nie byłabym sobą, gdybym nie pękła i nie rzuciła się na jedzenie...
Jednak "już" 16 marca wzięłam się za siebie i zaczęłam biegać i jeść jak człowiek!
No i hmm 17 marca poznałam pewnego chłopaka.
To niejako nawiązuje do zgubienia mojego 7 kilogramowego balastu, więc napiszę co nieco na ten temat. Poznaliśmy się przez facebooka, po 1,5 tygodnia pisania umówiliśmy się na spotkanie, bo wcześniej nie mogłam i oczywiście przez ten czas codziennie biegałam, bo mimo tego iż wtedy jeszcze nosiłam zimowy płaszcz, to nie wiedząc co będziemy robić, nie chciałam wyjść na "wieloryba"....
No i stres przed spotkaniem i  mniejsze i rzadsze posiłki sprawiły, że żołądek zaczął się kurczyć powoli. Jako że jestem nieśmiała w stosunku do facetów, to nie wiedziałam czy mu się spodobam. Jeszcze przed spotkaniem (jak wysłałam mu zdjęcie całej sylwetki - takie no wiecie korzystne ;) ), jak powiedziałam że biegam, to zapewniał, że on nie lubi chudych dziewczyn i żebym się nie odchudzała...
Jasne, powiedz dziewczynie żeby się nie odchudzała, a zrobi to na pewno!
No ale, spotkaliśmy się, zapewniał, że mu się podobam i takie tam xd
Przed każdym spotkaniem miałam normalnie skurczony żołądek, co prowadziło do tego, że zazwyczaj wtedy kolacji nie jadłam i tak ostatni posiłek spożywałam wtedy ok.16-17... To nie tak, że było tak codziennie, ale te 2 dni w tygodniu tak miałam...
W między czasie miałam jakiś rozstrój żołądka i przez ten okres też mniej jadłam.
No i to spowodowało, że ubyło mnie 7 kg. 
Dodam, że jak tylko zrobiło się ciepło, to na weekendy, gdy wracałam do domu jeździłam przez 2 dni ok. 25 km dziennie, bo jakoś tak wyszło, że przestałam po 3 tygodniach biegać, bo koleżanka z którą wieczorami biegałam, rozchorowała się.
No i co... kończąc temat faceta, to było pięknie przez miesiąc, pisał, że oczywiście mu się podobam, że jestem słodka, że mu na mnie zależy, nawet pisał że się zakochał... itp. potem on wyjechał do pracy na 3 tygodnie i coś się zaczęło przez ten czas sypać. 
Rzadszy kontakt i jak już przyjechał to też te spotkania nie były hmm... takie jak wcześniej. Przez sms-y też zdarzały nam się małe spięcia, bo on miał jakieś luźne podejście do tematu na "s" i do pisania z innymi dziewczynami xd, ale nie będę się o tym rozpisywać. 
W sobotę przeprowadziliśmy sms-ową "rozmowę" i od słowa do słowa stwierdziliśmy, że chyba nic z tego nie będzie. Tzn. on zaczął tak sugerować, a ja nie chcąc wychodzić na tą co "się bardzoo zaangażowała", przytaknęłam. 
No i weszłam dzisiaj na wagę i stwierdziłam, że nie będę płakać i kupować tone lodów, batonów i chipsów, że nie będę zakopywać się pod kocem i oglądać jakieś komedie romantyczne, tylko WEZMĘ SIĘ ZA SIEBIE!
Wiem, że on nie dał mi odczuć, że dla niego jestem za gruba, czy coś, ale czuję, że mogę się ogarnąć i zrzucić jeszcze te kilkanaście kilogramów, by bez wstydu założyć latem spodenki, ba może sukienkę nawet! (takie moje marzenie! ;) )
No i wstawić jakieś swoje wylaszczone zdjęcie na fejsa, tak żeby mu mina zrzedła!:D
A co! Robię to przede wszystkim dla siebie, bo czuję, że jak nie zaangażuję się teraz w ćwiczenia i dietę, to zaprzepaszczę te 7 kg, którą bądź co bądź straciłam też trochę dzięki temu idiocie!

To teraz takie małe porównanie:

Tak własnie wyglądam z wagą niedzielną 79,2 kg.
Cieszę się z tej 7 i mam nadzieję, że jej nie puszczę, a jeżeli nawet, to tylko po to, by złapać 6! :D 

START --------> PONIEDZIAŁEK
Wymiary aktualne z tymi sprzed 2 miesięcy podam w kolejnym poście.

2 marca 2015 , Komentarze (9)

Witam.

Może na wstępie się przedstawię. Nazywam się Ola. Mam 21 lat i studiuję Rachunkowość na UŁ.
Z nadwagą borykam się od gimnazjum, ale walkę podjęłam w technikum.
Startując z pułapu 88 kg, udawało mi się zrzucać max 10 kg, ale 
nie upływało dużo czasu jak wracałam do starych nawyków żywieniowych i przestawałam ćwiczyć, a kilogramy wracały. 

Raz na jakiś czas budzi się we mnie "bestia" i mam wielką determinację
by schudnąć. Jednak ona nie trwa długo i niestety wszystko kończy się jojo.
Mogę powiedzieć, że przez te prawie 5 lat, nauczyłam się jeść chleb 
razowy, żytni, pełnoziarnisty, tak samo z ryżami i kaszami - te zdrowsze.
Często zamiast smażyć mięso - po prostu je gotuję. 
Wiem, że ŻADNE diety cud nie zdadzą u mnie egzaminu i muszę 
po prostu zmienić moje nawyki i przyzwyczajenia..
Niestety często mam po prostu taką niesamowitą ochotę coś zjeść,
że żadne przemawianie sobie, że nie mogę, nie zdaje egzaminu..

Najczęściej w ruch wtedy idą prażynki, czekolady, batony i ciastka.
Chciałabym wreszcie z wyczuciem podchodzić do takich spraw i 
nauczyć się nie całkowicie eliminować słodycze - ale dawkować je,
tak aby w środku dnia na uczelni nie dopadła mnie ochota na słodkie.

A kto studiuje, ten wie, że korytarzowe automaty kuszą ....

Na początku odchudzania robiłam to z vitalią i z tutejszymi dziewczynami 
i wiem, że wzajemne wsparcie dużo daje.
Niestety na wsparcie najbliższych nie mam co liczyć, 
bo albo szydzą z mojej diety i mówią że i tak mi się nie uda - rodzina,
albo, jak przyjaciele - podtykają mi po nos słodkości i różnego rodzaju świństwa. 
(tort)(czekolada)(ciasteczka)

Teraz chciałabym schudnąć na poważnie.
Będę szczęśliwa jak dojdę do wagi 75 kg - naprawdę!
Malutkimi kroczkami, mam nadzieję, że dam radę...

Teraz czas na najgorsze - zdjęcia.
Startuję z wagą 86,8 kg (z niedzieli)

WIEM - MASAKRA!
może na zdjęciach tak tego nie widać, ale cellulit opanował każdy punkt mojego ciała :(

MENU:
* musli (niebieskie z biedro), 80g jogurtu naturalnego, banan, kawa z mlekiem

*2 gołąbki, 1/2 woreczka kaszy z sosem pomidorowym, ogórki konserwowe

* bułka razowa z ziarnami z twarogiem, 2 plastrami wędliny i papryką

* (jeszcze przede mną) makaron razowy penne ze szpinakiem, czerwoną cebulą i papryką i gotowaną piersią z kurczaka w ziołach z dużą ilością czosnku

*ĆWICZENIA*
10 min. Tiffany na boczki
21 min. Skalpela Ewy Chodakowskiej

#PS. nie ogarniam tego edytora tekstowego - tak bardzo brak strych funkcji :(