Weekendy są po to, żeby się wyspać :) Dzień zaczęłam później niż zwykle, bardzo się cieszę, że mogłam (córcią zajął się mąż). Sobota zaliczona z małą wpadką na koniec dnia, ale trochę tą wpadkę spaliłam na rowerku, więc może to jakoś bardzo nie zaszkodzi poniedziałkowemu pomiarowi mam nadzieję.
posiłki
9:50 - 8 łyżek płatków żytnich z cynamonem, 3 łyżeczki serka wiejskiego, 2 śliwki z kompotu, herbata bez cukru
13:00 - parówka drobiowa, grubszy plaster żółtego sera (ok. 6 mm), 3 kromki lekkiego pieczywa z serkiem wiejskim, woda
aktywność
13:30 - 18:20 chodzenie po sklepach (nie cierpię zakupów)
posiłki c.d.
19:00 1/2 średniego kalafiora, 1 pomidor, 75g jogurtu naturalnego z solą i tymiankiem, 5 rzodkiewek
20:00 - 4 łyżki lodów
aktywność
rower: (dystans: 30,22 km, czas: 69:41 min, 850 spalonych kcal)
20x proste brzuszki
20x średnio zaawansowane brzuszki
20x zaawansowane brzuszki
Modlę się, żeby wytrwać do kolejnej soboty.