Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Piątek dniem pomiarów...


Nie było mnie tu kilka dni, ale to tylko brak wpisu. Wasze pamiętniczki czytałam, niektóre komentowałam. A nie pisałam u siebie bo już mi czasu brakowało. 
Dieta, a raczej racjonalne odżywianie idzie dobrze. Jem regularnie, nie za duże porcje, dużo owoców i warzyw... Muszę tylko zmienić 1 rzecz, ważę się co najmniej 2 razy dziennie i to naprawdę nie jest zbyt dobre. Koniec z tym, dziś rano doszłam do wniosku, że dniem ważenia będzie piątek. Dziś już to zrobiłam i za chwilkę idę schować wagę do najwyższej szafy w całym mieszkaniu, tak, żeby już mnie nie kusiła. Raz w tygodniu w zupełności wystarczy.
A co dziś planuję zjeść?
*Ś: 2 kromki razowca (małe) z twarożkiem i rzodkiewką + banan
*O: Tależ zupy kapuśniak ( to w przedszkolu, akurat taka zupa dziś przypadnie :))
*P: Jabłko i sok marchwiowy jednodniowy
*K: jeszcze nie wiem... Może jakiś pomysł ???
Właśnie największy problem mam zawsze z kolacją... Nie mam na nią weny.
A z aktywności fiz to dziś rowerkiem do pracy i z pracy, a po powrocie ok 19 jogging ok 25 min. Może jeszcze skakanka i brzuszki ale to zależy od tego czy bede miała jeszcze siłe, bo biegi dopiero zaczynam więc kondycja jeszcze nie taka.
Miłego dnia :))))
  • 100krotka100

    100krotka100

    11 maja 2012, 08:50

    ja tam lubię się często ważyć, i nie uważam tego za błąd, oczywiście przyjmuje niewielkie skoki, czy wyższą wagę wieczorem, ale jakoś częste ważenie bardziej pozwala mi się kontrolować. Jak widzę spadek - to mnie motywuje - pierś do przodu i łatwiej odmawiać pokusom, jak widzę wzrost - więcej wody, więcej ćwiczeń, mniej kalorii :) tak więc nie katuj się (i swojej wagi) jak lubisz- to waż się :) ale np. przyjmuj że ostateczny wynik to ten piątkowy.