Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
63 dni do ślubu! Panika!!!


Za 63 dni będę żoną... Żoną... ŻO-NĄ... ŻONĄ!!!! O mamuniu, tak bardzo bardzo bardzo nie mogę się doczekać!!!!! No i  strasznie się stresuję. Bo jeszcze sporo rzeczy do ogarnięcia...
Jedną z tych rzeczy są moje ostatnie 4 kilo do zrzucenia. Niby nic, ale ostatnio chudnę 400-500g tygodniowo- szału nie ma :P

No ale lepiej mało chudnąć, niż mało tyć, prawda? :)


Szał przygotowań mnie pochłonął. Zamawiam, zamawiam i zamawiam, planuję, umawiam się. Dzisiaj wizyta w poradni (ratuuunkuuuu), w czwartek przymiarka sukni ( ), a w przyszłą sobotę próbny makijaż i fryzura. A do tego praca, od jutra nowy semestr, więc też szkoła no i mieszkanie do ogarnięcia.
I brakuje w tym mieszkaniu już tylko jednego, małego szczęścia... Aż mnie bierze wielka ochota na przekleństwa- to nie do pomyślenia, że w Polsce jest tak ciężko młodym ludziom i że muszą odkładać największe marzenia w kąt, bo trzeba jakoś przeżyć kolejny miesiąc... No ale co zrobić...

Koniec smęcenia, życie przecież mimo wszystko ma swój urok! Nawet jeśli nie mamy wszystkiego :)

Przesyłam Wam buziaki i trochę ciepła w ten piękny "wiosenny" dzień :)

  • GrubaBaba1200

    GrubaBaba1200

    21 lutego 2014, 20:16

    To trzeba wykorzystać te ostatnie dni na podrasowanie sylwetki :) Wszystkie znane mi panny młode chudły przed ślubem niewiarygodnie kompletnie nic nie robiąc więc uszy do góry :)

  • KatRina21

    KatRina21

    21 lutego 2014, 13:05

    Szybko zleci a już na pewno ostatni miesiąc:)