Zatem już po pierwszym dniu stwierdzam, że muszę nieco zwiększyć porcje. Zwiększę oczywiście główne posiłki. Już dzisiaj było mi trochę słabo, więc jak wróciłam po pracy do domu to kolację zjadałam nieco większą. Moja filozofia jaką przyjmuję jest taka, że mam nauczyć się słuchać swojego organizmu i rozróżniać kiedy jestem faktycznie głodna, a kiedy po prostu "czegoś" mi się chce. Dalej jednak będę obstawała przy 6 posiłkach, przy czym ostatni posiłek to np. pół serka wiejskiego z cebulką lub ogórkiem zielonym+ przyprawy. Właśnie przyszło mi do głowy, że to jest bardzo głupie, że muszę się tego uczyć. Wydawałoby się, że to takie naturalne i proste jestem głodna to jem, jak się najem to przestaję, a jak nie czuję głodu to nie jem. W zasadzie z posiłkami idzie mi nieźle. Z wodą też- 3 litry już za mną. Oby tak dalej!
misiaczekm
17 lipca 2015, 08:05By mózg nie odczuwał głodu. Musi dostać sygnał od żołądka, że jest już najedzony. Trwa to ok. 10-15 od rozpoczęcia jedzenia. Dlatego ważnym jest by każdy kęs przeżuwać powoli i dokładnie. Mi zjadanie 1/2 kromki chleba bo tak dzieliłem kanapki zajmowało 10 min. Przy drugiej takiej połówce zaczynałem być syty (jadłem oczywiście nie tylko kromkę, do tego dołączałem sałatkę z 2 pomidorów i cebulki) Śniadanie jem prawie największe (teraz są to 2-3 kromki+wędlina+warzywa + serek wiejski), nie raz obiad je tylko przewyższa, jeśli chodzi o kalorie... Od dłuższego czasu nie jestem glodny po obiedzie aż do rana. Zresztą wyczytałem gdzieś, że taka 12-14 godzinna głodówka także dobrze wpływa na organizm. Także ostatnio zjada mi się tylko 4 x dziennie...
Blairann
17 lipca 2015, 08:24Z tym czasem na to żeby odczuć sytość, to ja słyszałam, że jest to około 20 minut. Nooo ale rozumiem, że pomimo odczuwanego głodu po obiedzie, to ostatecznie i tak coś przegryzasz? :)
misiaczekm
17 lipca 2015, 08:47Jak odczuwam to tak. Ale jak wspomniałem wcześniej, ostatnio nie czuję takiej potrzeby. Chyba, że jak wspomniała koleżanka wcześniej, gdy się nudzę... to wtedy idę na godzinny przemarsz... a gdy wrócę to zdarza mi się wypić z 2 szklanki mleka, zjeść jakiś owoc.... A jak jestem głodny normalnie kanapkę lub serek wiejski zjeść... Gdy wracam do domu piechotą to w jestem na miejscu ok godz. 16.30-17.00 (kończę pracę o 15.30 - droga do pracy 35 min. do domu tak się nie śpieszę - 45 min + zakupy jakieś 30 min.) ugotowanie czegoś na parze lub ryży czy kaszy jak akurat nie mam przygotowanej lub pogrzanie tego w mikrofalówce + zrobienie surówki to obiad mam między 17 a 17.30 - nawet do 18... ;) zjedzony. Także prawdę mówiąc to taka obiadokolacja...
misiaczekm
17 lipca 2015, 07:58Komentarz został usunięty
emcia.emilia
16 lipca 2015, 20:54to jest niby tak oczywiste ale mało kto potrafi słuchac własnego ciała. mocno trzymam kciuki
Limonka11
16 lipca 2015, 20:16Ja mam tak ,że jem z nudów ,pomimo tego ,że już jestem najedzona .Słuchanie samego siebie / organizmu jest bardzo ważne :) Powodzenia !
misiaczekm
17 lipca 2015, 07:59Jak ja takie coś odczuwam i nie mogę się oprzeć owockom, lodówce, słodyczom.... Nakładam buty i maszeruję sobie po mieście ze 6 - 10 km