Dzisiaj był Dzień Ziemniaka, tzn. przez cały dzień mogłam jeść potrawy tylko z ziemniaków. Na śniadanie miałam więc średniej wielkości, ugotowanego na parze i obranego ziemniaczka. Popiłam go kubkiem zielonej herbaty bez cukru. Całe śniadanie jakieś 58 kcal. Potem musiałam iść do pracy, więc na drugie śniadanie i lunch przygotowałam sałatkę z gotowanych na parze ziemniaków z dodatkiem zielonego ogórka, posiekanej cebulki, ząbek czosnku i łyżeczka oleju z pestek winogron oraz szczypta soli. Z obliczeń wyszło mi, że sałatka mogła mieć jakieś 259 kcal. W pracy wypiłam też dwie filiżanki kawy zabielanej śmietanką Cremona każda po 64 kcal oraz filiżankę herbaty - niecałe 2 kcal, bo już od dość dawna nie słodzę ani kawy ani herbaty. Wieczorem na kolację zjadłam placki ziemniaczane pieczone a nie smażone. Przepis z programu pt. "Rewolucja na talerzu". Zgodnie z wartościami podanymi przez autorki programu porcja takich placków ma 270 kcal. Placki popiłam szklanką czarnej herbaty bez cukru - 2,25 kcal. Dzień zakończyłam 100 ml jogurtu naturalnego Milk Land - 40 kcal. Przez cały dzień pochłonęłam więc jakieś 760 kcal i, co najdziwniejsze, wcale nie czuję głodu.
Jutro mam spotkanie z marchewką ...
Cailina
14 lutego 2011, 23:16ziemniaka dla mnie brzmi drastycznie;-)