Dzisiaj jadłam potrawy z marchewki. A to z gotowanej a to z surowej. Od rana w marchewkowym kolorze. Na śniadanie ugotowałam zupę z marchewki. Była bardzo dobra, nawet zasmakowała małżonkowi i na obiad zjadł jedną porcję ze smakiem, a wieczorem dopytywał się czy przypadkiem coś zupy nie zostało. Porcja zupy 200 ml ma tylko 66 kcal!! Cudowne!!
Do pracy na drugie śniadanie przygotowałam surówkę z marchewki z jabłkiem i pomarańczą. Tym razem na słodko. Porcja ok.240 g 168 kcal. Potem lunch: surówka z marchewki z kiszoną kapustą przyprawione łyżeczką oleju z pestek winogron. Porcja ok. 240 g i tylko 104 kcal. Jeszcze lepiej, bo kapusta kiszona ma bardzo mało kalorii. Wieczorem w domu na tzw. obiado-kolację ugotowałam z mrożonki Hortexu (bo najszybciej) marchewkę z groszkiem z dodatkiem łyżeczki masła i 30 ml mleka 3,2%. Porcja 225 g 196 kcal. Oczywiście w ciągu dnia nie zabrakło filiżanki kawy zabielanej Cremoną oraz kilku filiżanek herbaty zielonej, czarnej i owocowej. Przez cały dzień uzbierało się 604 kcal. Chyba całkiem niezły wynik, a co najważniejsze ciągle nie czuję głodu. Po tych sałatkach z surowej marchewki nie miałam też żadnych problemów z zaparciami, które czasami mnie nękają.
Jutro mam biały dzień, czyli białko z twarogu.