Świętowaliśmy dziś pracując. Pojechaliśmy nad jezioro, chociaż wcale za ciepło nie było. Na szczęście w zaciszu było nieźle Zaczęliśmy od kijków, przeszliśmy 5 km. Po powrocie mąż zaczął malować krokwie, ja zajęłam się ogrodem. Spore opóźnienie w wegetacji, ledwo co wschodzi, mało listków, ale zielono i ptaki szaleją. Staram się dietować, ale ciemny chleb po raz kolejny muszę odstawić, bo mam po nim wzdęcia. To samo po mleku, a tego mam sporo, niestety. Muszę wziąć się za zmiany planu. Waga jeszcze bez szaleństw, bo tylko 200g zniżki, ale jak na dwa dni, to akurat.