Wróciłam z Krakowa, jak zawsze zadowolona, zaspokojona intelektualnie, historycznie i wizualnie. Dieta niemożliwa do utrzymania, gdy jada sie na mieście, ale codzienne wędrówki po 15 km pozwoliło na przybranie jedynie o pół kg. Wracam zatem szczęśliwa , chociaż deczko cięższa. Od dzis biorę sie do nadrabiania, przesuwając o tydzień dieteę. I tyle.