Raniutko wyjazd. Noc niezbyt, bo wczoraj kłótnia z mężem. Kolejny raz zalał moje ulubione kwiaty doniczkowe . Faceci są jacyś inni. Pogoda dziś zróżnicowana, w kominku za chwilkę zapalę, bo robi się wietrznie i chyba będzie padać. Za to jakie zbiory kurek!!! I to na naszej działce!!! . Cieszę się, bo to taka sezonowa atrakcja, ja jestem pies na grzyby, jeżeli chodzi o zbieranie. Dziś tez poszliśmy do lasu, spory kawał przeszliśmy. Wracając zaszliśmy do znajomych, pokazali swój domek. Coraz bardziej skłaniam sie ku wkładowi kominkowemu. To rozwiązanie czyste, bardziej ekonomiczne, dające więcej ciepła. A na ogień i w taki sposób można patrzeć. Na śniadanie dziś owsianka z owocami, na obiad schab pieczony z czosnkiem, mizeria i ziemniak niestety. Smak ja domowa pieczeń z dzieciństwa, pałaszowaliśmy oboje z apetytem. Na działce zielono, zarośnięte, czekam na okazję do koszenia. Kwiaty z balkonu znalazły się i tu na czas ocieplania, teraz pięknie dekorują ławeczkę drewnianą. Jutro mam zamiar wsiąść wreszcie na rower.
andula66
29 lipca 2017, 21:28U mnie deszcz zalał kwiatki na balkonie. A czemu nie na obiad ziemniaki jeśli bez sosu to są ok ja mam w diecie aż 200 g ( dieta od dietetyczki i waga spada)
zlotonaniebie
29 lipca 2017, 18:34Mam coś wspólnego z Twoim mężem, też potrafię zalać kwiaty w doniczkach :))Pewnie jutro u Ciebie na śniadanie będzie jajecznica z kurkami :))