W nocy słyszałam mysz, która chyba mocno się zdziwiła, bo wszystkie jej sekretne przejścia zatkałam. Udało się, poszła sobie. Dziś bez strat , bo wczorajszego awokado trochę szkoda. Rano pojechaliśmy do Grabowca ma mszę, do Monasteru Sióstr Małych, które mieszkają w eremach i zachowują milczenie. Tylko podczas mszy słychać ich głosy. To takie dosyć klimatyczne miejsce, w którym dodatkowo kupujemy syrop z bzu białego, syrop świerkowy, świece woskowe, itp. przedmioty wykonane ich rączkami. Dziś dzień grilla, a zatem chłopcy już się szykują. Będzie karkówka ( be!!), boczek bee!!), polędwiczka, cukinia, ziemniaki, nektaryna, tyle z grilla. Poza tym bruschetty, fasolka zielona, ogórki małosolne, mix sałat. Na szczęście dziś cieplej, w nocy czułam chłód, ale bez konsekwencji, bo przewidująca kominek rozpalony dawał ciepło. Fajnie zasypiać , gdy jedyne światło dochodzi z kominka, słychać śpiew brzozy. Jutro znów maja byc burze, po śniadaniu zatem uciekamy do domu. I tak prze całe lato, co za koszmar!.
Magdalena762013
16 sierpnia 2017, 15:17Ale smakowitości mieliście mieć na grillu! A ten zakon tez brzmi intrygująco. Pewnie tez inaczej, tzn. lepiej, odbiera sie msze i święta.