Powoli nadchodzi, co widać w temperaturze, przejrzystości powietrza, coraz bardziej szarych liściach na drzewach. Pani Jesień sygnalizuje, że to już pora. Ogień w kominku przynajmniej grzeje, bo za oknem niestety chłodno i wieczorami raczej we wnętrzu. DZiś pogoda była znośna w ciągu dnia , zrobiliśmy prawie 8 km, w tym 6,5 z kijkami, reszta to szwendanie się po lesie. Trochę grzybów, cudny bukiet wrzosów, podziwianie zieleni łąk. W drodze powrotnej zahaczyliśmy o domek sąsiadki, zostaliśmy tam na 2-3 godziny podjęci winem . Jutro wybieramy się razem na grzyby, a raczej spacer , bo z grzybami licho. Pies sąsiadów jada u nas, wita nas jak swoich, szczekając z radości. Typowy facet, micha czyni cuda.Był zamiar kąpieli w jeziorze, ale odpadł z powodu ww. wina. Za chwilkę położe się do łóżka, poczytam chwilkę i zasnę snem schodzonego człowieka, a śpi sie tu doskonale. Dobranoc!
zlotonaniebie
25 sierpnia 2017, 06:01U mnie ranki też takie rześkie, ale potem jest upał. Tyle, że zapach powietrza jest inny. I niby w ogrodzie kwitną róże, to już jest to takie jesienne kwitnienie, inne, jakby mniej kolorowe. To pewnie kwestia nastawienia. W lesie musisz mieć teraz jak w raju, do tego głowa wolna od obowiązków zawodowych i jeszcze Italia czeka. Żyć nie umierać!!!
Campanulla
25 sierpnia 2017, 14:54Oj tak, lubie ten czas , który teraz się dzieje. Jestem na etapie, że nic nie muszę.