I co? I narazie dupa. Katar w dalszym ciągu, ropny także, krztuszę się , chociaż śpię lepiej, no trochę lepiej. Wstałam, bo wytrzymać w łóżku już nie mogę. Dziś był rosół na wzmocnienie organizmu, cały dom pachniał. Rosół gotował się powoli, długo , i wyszedł znakomity. Marchewka aż słodka była. Do tego tylko makaron, zielona pietruszka i gotowany kurczak, taki dziś był obiad. Na jutro chcę zrobić naleśniki z pieczarkami i kiszoną kapustą. Sporo czytam, także kolorowe gazety, których mąż nakupował. Poza tym krzyżówki , muzyka. Dziś kupiłam kolejne bilety na imprezę kulturalną. W tym miesiącu idziemy na dwa koncerty, jeden muzyki klasycznej, oraz do teatru. Co roku sezon jesienny tak się zaczyna, czekam zawsze na informacje o imprezach. Coraz więcej moich znajomych przechodzi na emeryturę lub planuje zrobić to w najbliższym czasie. Powiększa się zatem grono osób zainteresowanych życiem dla siebie. Dziś mąż był na wykładzie z UTW , rzecz dotyczyła zabytków Rzymu. Wrócił zachwycony wykładowcą, jego swoboda wypowiedzi, barwą tejże. Młody człowiek, co cieszy. A ja nie moge już doczekać się swoich zajęć.
Magdalena762013
5 października 2017, 19:18Jesli katar jeszcze spory i ropny to warto chyba obserwować, czy ten antybiotyk jest wystarczający... Ale współczuje Ci bardzo, bo rok akademicki juz rozpoczęty, a bilety na imprezy kupione. Tym bardziej warto sie zastanowić nad tym znieczuleniem, które brałaś- czemu ono tak na Ciebie wpływa? A jakieś zdjęcia z wyjazdu do Wenecji wrzucisz?
Campanulla
6 października 2017, 14:24Masz racje, jeżeli do poniedziałku nic się nie zmieni, wracam do konowała. Zdjęcia - jak tylko je obrobie.