No, mam z głowy. Sukienka na sylwestra kupiona. Jak przystało na taką zabawę, jest lekko kiczowata,bo z cekinami. Ale przepięknie tuszuje to co trzeba tuszować, podkreśla talię, ma kolor głębokiego granatu i na dodatek nie kosztowała dużo. Zakupu dokonałam w drugim sklepie , a zatem i czasu nie poświęciłam za dużo. Moje czarne lakierki na szpilce będą jak znalazł. Dokupiłam fikuśną bransoletkę w kolorze tożsamym z kolorem sukienki, w kształcie diademu. Połączę to ze srebrna biżu i gotowe. Złota nie kocham, no może białe. Na obiad dorsz pieczony z rozmarynem, pieczony topinambur i sałata z pomidorkami koktajlowymi, pomidorami suszonymi, oliwkami, serem pleśniowym i prażonym słonecznikiem. Dziś mroźno, pomimo soboty robotnicy kręcili się na rusztowaniach. Już z ogromną tęsknotą wyczekuję ich pożegnania.
zlotonaniebie
9 grudnia 2017, 16:17Gratuluję sukienki:) Ja wczoraj szukałam coś nowego na kolację wigilijną, ale nie miałam tyle szczęścia.
Campanulla
10 grudnia 2017, 13:11DZiękuję, teraz będę dobierać dodatki.