Uff, mroźno dziś, z północnego zachodu wiatr ostry wieje. Koleżanka dała znać znad jeziora, że wczoraj spadł tam śnieg.A zatem zima przyszła. Dziś pospałam dłużej, bo wczoraj oglądaliśmy "Króla życia" z Robertem Więckiewiczem. Lubię polskie filmy, nie lubię natomiast niechlujstwa w nagłośnieniu. Jak zawsze było kiepskie, trzeba było mocno zastanawiać się nad wypowiadanym tekstem. A film z tych lżejszych,z morałem o treści: pieniądze nie są w życiu najważniejsze. Świetne sceny z prywatki u Kapsla, gdzie żony alkoholików bawią się z wynajętymi na tę okoliczność żołnierzami. Po filmie jeszcze czytałam w łóżku i tak zeszło do 0:30. Na śniadanie owsianka , na obiad jakieś mięso, mąż musi dostać ziemniaczki z sosem. Umówiłam się na 30 na pedicure i manicure, będę mogła spokojnie przygotować się do balu w następnym dniu. Dziś lepiłam uszka . Farszu zrobiłam sporo, jutro druga połowa. Mrożę je każde osobno, potem do pudełka i na Boże Narodzenie jak znalazł. Jutro planuję nastawić zakwas buraczany, może zajmę się pierniczkami, zobaczymy jak czas pozwoli. Umówiłam się z tatą, że ugotuję kapuśniak na wędzonce. We wtorek zawiozę , dodam jeszcze naleśniki z twarogiem i obiad gotowy.
zlotonaniebie
10 grudnia 2017, 19:14A u mnie dziś jakby wiosna. Słońce było takie, że musiałam chodzić w okularach przeciwsłonecznych. Nie sprzyjało to myśleniu o jadłospisie na Wigilię :))
Campanulla
11 grudnia 2017, 13:36To zazdroszczę! Taka pogoda w grudniu to cudowna niespodzianka .
Gacaz
10 grudnia 2017, 19:02Oczywiście słodyczy w mojej diecie do świąt nie będzie, może kawałek ciasta na wigilii pracowniczej, nie wiem czy to się liczy, bo zaczynamy drugi tydzień adwentu, ale lepiej późno niż wcale.
Campanulla
11 grudnia 2017, 13:35Zawsze się liczy