Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Poranny ptaszek.


Dziś wstałam po 6, bo na pobranie krwi i badanie moczu udałam się skoro świt. Bez śniadania, tylko szklanka wody z cytryną. Poszło szybko, ale jak zawsze mam krwiaka po wkłuciu. W domu śniadanko energetyczne, jajecznica na boczku, kawałek chleba z konfiturą malinową.  Za chwilkę wychodzę na basen. Pogoda wspaniała, bo sypie śnieg, a w przerwach świeci słońce. Wczoraj przymierzałam się do wypełnienia PIT, wyszła mi po raz pierwszy od lat nadpłata, wprawdzie tylko 2 zł, ale zawsze.  Lecę!