Zjadłam, był taki sobie, jakby wczorajszy, ale to akurat dla mnie dobre. Potem jeszcze spotkaliśmy na spacerze dziewczyny rozdające pączki, też wzięłam, na popołudnie tym razem. W nocy było naprawdę mroźnie, spaliśmy przy zamkniętym oknie i nie dusiłam się. A wyż niesamowity, słońce rekompensuje wszystkie pochmurne dni dotychczasowe. Na spacerze spotkaliśmy męża mojej kuzynki. Przekazał wiadomość, że moja chrześnica spodziewa się kolejnych dzieci, bo bliźniąt tym razem. Pokręcone życie ma ta dziewczyna, bo pierwsze dziecko in vitro, ale z pierwszym mężem już nie jest od dawna. Syn nawet go nie zna. Niedawno zaczęła pracę po długim okresie poszukiwań , a teraz ciążą ,i to bliźniacza. Jej aktualny mąż niespecjalnie garnie się do zarobkowania . Kuzynka martwi się o córkę, a sama poważnie choruje. No cóż, dokonywanie wyboru to przywilej dorosłego człowieka, a zatem zostawmy to tej młodej osobie. Bo kto nie przeżyje, ten nie uwierzy. Dzwoniłam do rodziców, ale nie chcą narazie pomocy. Jak powiedział ojciec, kupują jedzenie a potem je wyrzucają . W poniedziałek ugotuje jakąś zupę i zawiozę, chociaż to mama zje. Na siłę nie będę ich karmić.