Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Ponuro, ale tylko na zewnatrz.


Raniutko śnieg padał, co wcale nie cieszy. To chyba( mam nadzieję!) ostatni w tym sezonie.  Potem przeszło to w deszcz, niby cieplej, ale i tak ponuro się zrobiło. Spaceru nie odpuściłam. Mąż pojechał do rodziców, zawiózł jedzenie, szybko mu zeszło, a tym samym wyszliśmy nad morze.Zjawisko niesamowite, to poruszający się lód przybrzeżny, pod który wpływały fale podnosząc te luźne już zwały do góry. Padało w twarz, okulary mokre , co chwila wycierałam. Spotkaliśmy tylko najbardziej wytrwałych.  Przed obiadem na tańce, energetycznie dziś było, spociłam się z radością :D. Po obiedzie na angielski, sporo osób, wesoło było, można się wiele dowiedzieć. Ruch był dziś  całkiem niezły, bo 6km. prawie 10.000 kroków , no i kalorie spalone przy tańcu. Syn dziś był w Warszawie na pogrzebie  prof. Michała Chmary, socjologa, z którym miał zajęcia  jako student i doktorant. Kurczy się świat i mojego dziecka. Nie jestem zadowolona z siebie jeżeli chodzi o jedzenie. Musze to ogarnąć ,  dla zdrowia, dla samopoczucia i dla danego sobie słowa.(kujon)

  • hanka10

    hanka10

    8 marca 2018, 07:11

    bardzo aktywny dzień !! Byłam na polskim morzem zimą ale nigdy nie widziałam oblodzonego morza- musie być piękne !!

    • Campanulla

      Campanulla

      8 marca 2018, 12:25

      To atrakcja dla wszystkich, chodzimy po lodzie, mając świadomość wody pod spodem.