Całą niedzielę spędziłam w łóżku. Znów ból pleców, już z tym świństwem obudziłam się i zostało to cholerstwo aż do nocy. Pomna poprzednich doświadczeń, zmieniałam co chwilę okłady, z ciepłych na zimne, mąż smarował, masował a ja płakałam z bólu. Na środę umówiona jestem do lekarza rodzinnego, na 4 kwietnia do ortopedy. Charakterystyczny ból, który łapał co jakiś czas, podobny do porodowego. Nie chce przesądzać, ale to wyraźnie od kręgosłupa, bo jak tylko ruszyłam się , to ta cholera wracała. Podsypiałam w dzień, byłam nieznośna, zła i jędzowata. Mąż miał ze mną nieciekawie. Noc przespałam tak od 3 , bo z powodu całodziennego polegiwania sen nie przychodził. Rano następna "niespodzianka", w chwili, gdy zaczęłam masować szampon na włosach, zakręcono wodę. Nie było informacji o takowym zamiarze. Szybko woda z butelek do czajnika, lekko podgrzać i na łepetynę. Potem do zębologa, pani sadystka zadowolona ze mnie, ale cóż z tego, skoro skasowała mnie na 790zł!. Toż to horrendalna cena. "Cóż było robić, Paweł ani pisnął...." Po tej rozkosznej wizycie spacer, bo pogoda wspaniała. Cieplutko (?!) , bo 9 stopni, nawet bezwietrznie. Niekomfortowo się czuję, znieczulenie nadal trzyma, wykrzywia mnie, jeść nie mogę ani pić. Wymiana książek w drugiej bibliotece, cieszy mnie to, bo czytam dużo. Udało się wreszcie pożyczyć "Złodziejke książek".
hanka10
13 marca 2018, 07:39ten ból faktycznie może być od kręgosłupa.Mam nadzieję że lekarz Ci pomoże.Duzo zdrowia życzę !