Wprawdzie Wielkanoc spędzimy w Poznaniu, ale dziś nastał dzień porządkowy. O myciu okien nie ma co marzyć, bo jest ok. 2 stopni, za zimno na takie czynności. Ale reszta ? Jak najbardziej. Mąż zabrał się za odsuwanie, odkurzanie, ścieranie, ja wymyślałam zmianę wizerunku naszego mieszkania, na bardziej wiosenny. Faktycznie zrobiło się tak jakoś jaśniej, uroczyście.Dużo czasu spędziłam w kuchni, obrałam sporo warzyw, ugotowałam zupę jarzynową dla rodziców, upiekłam 2 pasztety, a przy nich pracy jest sporo. Na obiad sznycle indycze i pieczone warzywa oraz sałatka z mango i rukoli. Jakie to szczęście, że mąż nie jest wyłącznie mięsożerny. Nie poszłam dziś na zajęcia, nadreptałam się w kuchni wystarczająco. Na angielskim ma być omawiany tekst o zamiarze przejścia na emeryturę. Tak się składa, że dziś właśnie mijają 2 lata, odkąd jestem emerytką. Jak minęły? Znakomicie, nadal gratuluję sobie takiej decyzji, bo przecież nikt mnie nie zmuszał do takiej decyzji. Żyjemy powoli, we własnym rytmie, ciesząc się możliwościami , które wybieramy z rozmysłem. Nie oczekuję spektakularnych wrażeń i niespodziewanych wydarzeń,jest dobrze jak jest. Dziś waga pozytywna, ale i tak pilnuję się. Wyjdzie mi to na dobre. Czytam "Złodziejkę książek" , fantastyczna książka.
zlotonaniebie
22 marca 2018, 05:29Pamiętam ten moment jak szłaś na emeryturę, jak zamawiałaś ciasta i jak byłaś zadowolona z poczęstunku :)) Wydawało mi się, że to było rok temu, a to już dwa lata, czas biegnie niepoprawnie :))
Campanulla
22 marca 2018, 15:44Niestety, i na dodatek ten czas juz nie wróci. Ale nadal utrzymuje kontakty z koleżankami z pracy.