Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Juz wróciłam do normalności.


Wczoraj kilka godzin chodziłam z okularami przeciwsłonecznymi na nosie, dziś znów parasole są potrzebne. O 9 rano wyjechaliśmy do domu. Po śniadaniu, po sprzątnięciu mieszkania, aby nie zostawić po sobie złego wrażenia. Airbnb należy traktować jak swoje mieszkanie, tym samym to oczywiste, że sprzątnąć trzeba. Po drodze widziałam bociany stojące w gniazdach. Mój kolega z pracy twierdził, że to dobry prognostyk na rok. Oby! Poza tym koszmar ubiegłorocznej trąby powietrznej nad lasami kaszubskimi znów mi się jawił. (szloch)Podróż minęła szybko i bezproblemowo. Już wisi pranie, wszystko poukładane, a ja jestem po lekturze kilku artykułów niedostępnych w czasie świat. Jutro mam dzień napięty, na 11,15 do stomatologa, aby reklamować ostatnie wypełnienie, bo wypadło. O 13 tańce, o 16 angielski, a po powrocie z języka idę do ortopedy. W tak zwanym międzyczasie musze zrobić zakupy, zaplanować co z obiadem, odebrać przesyłkę poleconą z poczty. O  rekreacji spacerowej mogę zapomnieć.  Musze także wgryźć sie w tematykę mojego cholesterolu, aby go zmniejszyć w sposób naturalny. To tyle na jutro .Zobaczymy, czy uda się wykonać wszystko. Acha, chcę napisac do Ministerstwa Ochrony Środowiska na temat tych powalonych lasów.