Aktualnie jest 20 stopni. Na spacer poszłam w swetrze, wczoraj chodziłam w zimowej kurtce! Zmiana totalna, żal oglądać ludzi w zimowych butach, w czapkach zimowych, spoconych i zdyszanych. Oby taka pogoda trwała jak najdłużej. Dziś powtórka z dentysty, bo wypadła plomba założona 2 tygodnie temu. Na szczęście bez kosztów, reagowałabym na takie żądanie. Wyprana kurtka zimowa, ta na mrozy, wisi na balkonie i schnie na słońcu. A ja pochowałam zimowe buty, zastąpiłam miejsce w szafce butami lżejszymi . Prowokuję jak mogę, aby ta niepewność pogodowa odeszła . Dziś uzupełnianie lodówki po powrocie. Było naprawdę pusto, przynajmniej nie wyrzucam. Na śniadanie dziś 2 prostokąciki chleba jaglanego, oba z Almette i ogórkiem zielonym. Na II śniadanie awokado , jabłko, mandarynka. Na obiad pieczone sznycelki indycze i sałatka z rukoli, jabłka i kiełków. W misce stoi coś co mam zamiar upiec jako chleb ratujący życie. Jeszcze angielski a potem do ortopedy. Dla rodziców gotuje się gulasz wieprzowy, kasza gryczana już gotowa. Mąż jutro zawiezie, gdy będzie ich odwoził do przychodni. Niby nic się nie dzieje, ale cały czas jestem zajęta. Syn przysłał wiadomość, że dostał zgode na urlop habilitacyjny. To także dobra wiadomość.