Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
sprawy do załatwienia.


Spałam dziś bardzo mocno, bo nie słyszałam zabawy pod oknem, urządzonej przez rozentuzjazmowaną grupkę. Zawsze podobało mi się to słowo, użyłam z rozkoszą! Po śniadaniu wyjechaliśmy do Decathlonu, tam kupiłam na wędrówki kurtkę przeciwdeszczową , odporną na tenże opad, w cenie 34zł + jakieś grosze. Potem  do Leroy, stałam się właścicielka koszuli  ecru w szare paski i błękitnych bermudów w białe paseczki.  Następnie  zakupy spożywczo- chemiczne, zioła i rośliny na balkon. Tu wybrałam tymianek cytrynowy i hyzop lekarski oraz goździki. Jestem teraz właścicielką pelargonii zwisających koloru bladego różu oraz koloru fuksji, goździków miniaturowych i ziół. Od drugiej strony mieszkania , na parapecie kuchennym mam same zioła, już korzystałam z nich przy gotowaniu. Rozmowa z bratem w sprawie szczegółów spotkania. Na mnie przypadło przygotowanie II dania. Już się zastanawiałam i zrobię kilka różnych potraw. Upiekę kurczaka, zrobię pulpety w sosie koperkowym i upiekę schab. Będzie nas 6 osób trochę zjemy, reszta zostanie dla rodziców. Do tego fasolka szparagowa( jeżeli dostanę zieloną, bo żółtej nie trawię ostatnio, jest moim zdaniem bez smaku), jakaś surówka, kawałek ciasta i tyle.  Bratowa ma ugotować zupę. Po powrocie z zakupów poszliśmy na spacer, w drodze powrotnej zaszliśmy do pobliskiego sklepu meblowego, aby zobaczyć komodę dla mamy. Ojciec jej szuka  po różnych sklepach, ale trudno jest coś dopasować, gdy takie meble nie są już produkowane. W sklepie zastaliśmy, ku zaskoczeniu, mojego ojca, który miał taki sam pomysł, i akurat finalizował transakcję. To taki zbieg okoliczności , czasu i miejsca. Aktualnie czytam  Katarzynę Puzyńską, nieźle to idzie, ale bez zachwytu. Idzie deszcz, od razu zrobiło sie chłodniej. A ja cieszę sie, że wykonałam dziś ponad 11.000 kroków i ponad 6km. 

  • nobliwa

    nobliwa

    23 maja 2018, 17:51

    Einstein twierdzil, ze "zbieg okolicznosci" jest wtedy, gdy Bog przechadza sie incognito -)

  • zlotonaniebie

    zlotonaniebie

    23 maja 2018, 06:35

    No, chyba ta komoda miała być mamy, skoro tak się wszystko zeszło w jednym czasie. Czasem umówić się na godzinę trudniej, a tu proszę, bez umawiania- takie spotkanie :))