W nocy pobudka z powodu nietoperza, który latał po sypialni, nie mógł się wydostać. Powtarza się zeszłoroczna przygoda. Nie powiem, aby przyjemna. Po śniadaniu na kijki. Wybrałam trasę widokową, z możliwością obejrzenia domków , nowych i starych, z chwilką relaksu na pomoście dużego jeziora, z wędrówką przez zacieniony las. Wyszło ponad 5 km. i prawie 8.000 kroków. Porządkujemy działkę, chowamy co trzeba, pozbywamy się co niepotrzebne. Wrócimy dopiero za 2 tygodnie, trzeba wszystko zabezpieczyć Młodzi sąsiedzi są jeszcze jakiś czas, poproszę o podlewanie, a w zamian udostępnię im nasz teren trawiasty, uporządkowany, akurat dla dzieci. Taka transakcja wiązana chyba jest ok? Woda będzie moja, nie poniosą kosztów. Wczoraj zrobiłam jeszcze gulasz dla rodziców, gulasz z indyczego mięsa.Wczoraj prowadziliśmy z mężem rozmowy na temat naszych innych sąsiadów, uciążliwych, bo gustujących w alkoholu i spędzających czas właśnie w taki sposób. Musimy opracować system wykręcania się od tego towarzystwa, aby nie było urazy. Dla nas pobyt na działce to nie hałaśliwa zabawa przy wódce, piwie czy winie.Już wczoraj spacer wykonaliśmy omijając ich domek.Niedługo przyjedzie syn, aby z mężem oglądać mistrzostwa. Musze zapewnić sobie na ten czas sporo książek. Moja waga? Jest ok, bez szaleńczej radości, ale spadek widoczny po spodniach. I tak niech spada dalej.
zlotonaniebie
4 czerwca 2018, 19:18Takie rozrywkowe wieczory to lubiłam, jak studiowałam. Choć wtedy tez nie lubiłam alkoholu. Teraz głośne przyjęcia ogrodowe nie dla mnie. Polubiłam ciszę i spokój, choć jak jestem na wczasach to tłumy mi nie przeszkadzają. Bylebym sama nie musiała się udzielać towarzysko.
Campanulla
5 czerwca 2018, 17:43To prawda, ja też mam za soba takie zabawy. Lubie ludzi, bycie z nimi, ale namawianie mnie na alkohol, wręcz przymuszanie, to nie dla mnie.