poszliśmy dziś do kina na film "Na plaży w Chesil" Bardzo mi się podobał, taki fajny brytyjski klimacik, dobrze zagrany, piękne zdjęcia , dobra muzyka. Polecam. W kinie były cztery osoby, czyli poza nami dwie. Luźno, chłodno, bez czynnych telefonów, tak lubię. Pogoda stabilizuje sie na gorszą, na szczęście przed kinem zrobiłam pranie i już wyschło, a nawet jest wyprasowane. Jutro wizyta u rodziców, smażyłam naleśniki dla nich, do tego będzie zupa ogórkowa. My zjedliśmy gulasz z makaronem razowym. Tęsknie już za wyjazdem poza miasto, chyba pokazały sie grzyby, bo na hali targowej widziałam kurki. Nadal suszymy urządzeniami, w środę przyjdzie pomoc do zdzierania gładzi z sufitu w pokoju dziennym. Jutro być może będzie gotowy nasz kosztorys robót. Inaczej mówiąc , życie sie kręci.
nobliwa
17 lipca 2018, 17:44Miec sily na zmiane klimatu to istny dar. Gratuluje ! -)
zlotonaniebie
16 lipca 2018, 19:55Właśnie te telefony, zapach popcornu i głośne rozmowy zniechęciły mnie do chodzenia do kina. Chodzę do takiego małego, starodawnego, gdzie przed wejściem tylko batony można kupić w automacie, więc zostaje tylko szelest papierków.
Campanulla
17 lipca 2018, 15:29W Centrum Filmowym nie ma popcornu, ale telefony zdarzają się. Nawet ostatnio na spotkaniu z Jackiem Cyganem dzwoniło, aż uszy bolały. Przede wszystkim ludzie starsi, którzy nie opanowali swojego telefonu i nie potrafią obslugiwać.
Marynia1958
16 lipca 2018, 17:36niech się kręci,byle w dobrym kierunku...miłego popołudnia!