Przed 9 jeszcze upał, byliśmy już koło plaży, znów ławka, znów lektura. Pusto, cień przyjemny, ale już gromadziły się chmury. Ciche pomruki, poszliśmy w kierunku domu. Doszliśmy, zaczęło padać, potem lać. Trwało to chwilkę, ochłodziło się, wyszliśmy na spacer. Złapał nas kolejny deszcz, ale to przyjemne tak chodzić w ciepłym deszczu. Jako dziecko byłam osobą chętną do wychodzenia z psem w czasie deszczu.Zawsze to lubiłam. Szykujemy się do wyjazdu nad jezioro, kurier nie dojechał, dostawa będzie do sąsiada. Na obiad łosoś pieczony, pieczone ziemniaki, mix sałat z winegretem. Zjadłam tez pączka, wprawdzie bez lukru, ale i tak nie smakował mi, bo był za słodki. Organizm dostaje ostatnio sporo wody, mniej słodyczy, dlatego taka reakcja. Nigdy nie lubiłam słodyczy czekoladopodobnych , wszelkich podróbek. Wolałam nie jeść wcale, albo mało ale dobre. Tak mi zostało do dziś. Syn wrócił do Poznania, w doskonałej kondycji, bo pracował na nią przez cały rok. Pielgrzymka była dla niego "pryszczem" mimo upałów. Co młodość, to młodość. Nas też czeka teraz chwila wytchnienia, będzie chłodniej, rower zatem, kijki i wreszcie normalność.
Marynia1958
11 sierpnia 2018, 07:55miłego pobytu nad jeziorem..
Zabcia1978v2
10 sierpnia 2018, 21:14Miłego wypoczynku :)