Dziś w nocy zimno było, bo bez chmur. Rano tylko 7 stopni, ale pranie i tak wywiesiłam na balkon. Po śniadaniu zakupy , a potem pojechaliśmy na cmentarz. Po drodze zajechaliśmy na halę targową, tam dziś ruch, rejwach, pełno ludzi, bo to święto tego miejsca. To jednak nie moje klimaty. Na cmentarzu już nie ma kasztanów, jesień tegoroczna jakoś tak szybko przemknęła. Poszliśmy na grób kuzyna, zmarłego młodo i nagle. To już 8 rocznica. Potem mogiły teściów, trochę sprzątania . Skorzystałam z propozycji męża(?!) i pojechaliśmy do kolejnej galerii, takiej bardziej ekskluzywnej. Kupiłam buty w CCC, które wcześniej sobie upatrzyłam, oraz żółty sweterek w sieciówce. Znów namawiałam męża na przymierzanie, ale to naprawdę ciężka praca i rzadko z rezultatem. Po zakupach spacer na molo w Orłowie, Hel widoczny doskonale, a Zatokę Gdańską zamykał cypel widoczny z drugiej strony, czyli Piaski. To właśnie w Orłowie widać takie coś doskonale. Na obiad dziś gołąbki , a poza tym znów marmolada jabłkowa warzy się w garze. Ciekawe, czy cudzoziemiec wypowiedziałby taką zbitkę liter? Po wczorajszym "spacerze" waga ładnie spadła, dziś natomiast wychodziliśmy więcej, ale wyszło mniej kroków. Pranie wyschło szybko, przewiane słońcem pachnie cudnie. Dziś zmarzły mi dlonie, muszę przejrzeć posiadane rękawiczki.
Naturalna! (Redaktor)
30 września 2018, 09:17oj nie, cudzoziemcy nie potrafià wypowiedzieç poprawnie mojego imienia a co dopiero jakieß trudne polskie zdanie ;)))) ja czèsto kupujè online. oszczèdza siè wiècej czasu i od razu mozna sprecyzowac co się chce kupić, wybierając widełki cenowe, rozmiar kolory.