Kto zna Gdańsk nie tylko z ulic , ten wie, że Stare Miasto jest cudne i bardzo ciekawe. Dziś właśnie tam spędziłam kilka godzin, dojechawszy SKM. Już po drodze miło było słuchać obcych języków, które dziś gościły w Gdańsku bardzo licznie. Najpierw kawa i małe conieco, potem muzeum Pierwsze- Ratusz Główny. Dostojny, bogaty, odwiedzany przez monarchów, jak na królewskie miasto przystało. Potem Dwór Artusa, który był po prostu piwiarnia dla mieszczan, a potem pierwsza giełda towarową. na szczęście większość bogatego wyposażenia obu muzeów udało się wywieźć przed wyzwoleńczą Armią Czerwona, która Gdańsk zamieniła w popiół. Długi Targ przypominał dziś klimatem paryskie uliczki, tak bowiem wyglądały kawiarnie pod zółtymi , jesiennymi drzewami, oblegane przez kolorowo ubranych ludzi, korzystających z uroku października. A pogoda wymarzona, bo w połowie miesiąca typowo jesiennego było ponad 20 stopni. Kolejne muzeum w Zielonej Bramie, wystawa "Włosi w Gdańsku". Ciekawe dwa pietra rysunku, rzeźby, malarstwa. W tle muzyka barokowa , spinająca to wszystko w całość. Przy okazji byłam ankietowana przez młodego człowieka, który wypytywał nas o ostatnie imprezy kulturalne 'pobrane" w ostatnim roku. Zrobiliśmy wrażenie, a co. Przynajmniej miał o czym pisać. Tak więc wycieczka udana, zrobiliśmy prawie 14.000 kroków, prawie 8 km i znów było cudnie. Kto jeszcze nie był w Gdańsku, polecam, jest ciekawie, nawet gdy pogoda nieładna.
marrtynna
14 października 2018, 10:23Pięknie piszesz o Gdańsku:)
taka^ja
13 października 2018, 20:04tyle radości i optymizmu w Twoim wpisie... Pozdrawiam