Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Trochę tego, troche owego.


Z samego rana zakupy, te jeszcze potrzebne do obiadu świątecznego i pozostałych poczęstunków.  Po owoce miękkie  musiałam iść do Lidla, bo w takim  "normalnym" warzywniaku  ceny oszałamiające.  Udało się kupić maliny, akurat do bezowego tortu. Pogoda odpowiednia  na spacer, chociaż wiaterek  wcale nie ciepły. Ale za to kolor nieba, klękajcie narody. Prawdziwy błękit, nie zmącony chmurką . Dziś obiad szykuje syn, mogłam się zająć pozostałymi czynnościami. Sałatki zrobione, gęś piecze się  od jakiegoś czasu, pranie i prasowanie także za mną.  Były już odwiedziny dzieciaków z podwórka , słodycze rozdane , chętnie brały, bo nie każde drzwi się otwierały. Na obiad był łosoś , panicz starał się, tylko zmywanie pozostawił, jak to facet ( z wyjątkiem mojego męża). Tort zrobię jutro, po porannej wizycie na cmentarzu. To tylko kwestia ukręcenia kremu, przełożenia i już. Wczoraj i dziś obiad był dla mnie za tłusty, wczoraj odczułam to żołądkowo, wspomagając się medykamentami.  Przyzwyczaiłam się do mojej kuchni i organizm reaguje.

  • geza..

    geza..

    1 listopada 2018, 10:33

    U nas tez wczoraj spory ruch...w De jest to bardzo polularne i dziecie chodza dosc dlugo;)...dobrze, ze kupilam wiecej slodkosci..samych cukierkow poszlo 5 kg i do tego batony;) ...u mnie tez piekne Kalifornijskie niebo;) Pozdrowionka przesylam;) geza