bez sukcesów. Dużo było stresu, słodyczy, marazmu i kilka "niechciejów". Ale jestem, trwam i kolejny raz trzeba ssie podnieść. Dziś lightowy dzień, chociaż święto. Piękna pogoda do południa , było zatem pranie, spacer, odwiedziny w bibliotece. Potem pojechałam do rodziców, nakarmiłam mamę pod nieobecność ojca, zostawiłam coś tam w lodówce, chwilkę porozmawiałam. Ojciec przyszedł, pokorny, ugodowy, ja byłam bardzo ostrożna. I to tyle na temat. Goście wczoraj dopisali, było wesoło, smacznie i dosyć długo. Tort wyszedł doskonale, a gęś była zachwytem. Odszukałam borówki zebrane 2 lata temu w lesie i zaprawione, do mięsa pasowały znakomicie. Na degustowanie nalewek umówieni jesteśmy osobno. Listopad zapowiada się ciekawie pogodowo. I niech tak trwa jak najdłużej.
Naturalna! (Redaktor)
3 listopada 2018, 20:43ja piekłam gęś dwa razy na boze narodzenie, ale z kiszoną kapustą i potem podczas konsupmcji nie wiedziałam czy mi mięso bardziej smakuje czy ta pieczona kiszona kapusta, mniam!!! :) nawet się nie przejmowałam, ze dobiłam mikroby w kiszonce ;)))
Gacaz
2 listopada 2018, 19:24Pogoda wspaniała. Przyjemnie gotować gdy wszyscy chwalą. Ja nigdy gęsi nie robiłam, a mąż prosił, chyba jest dość tłusta. Robisz w całości, nadziewaną?
Campanulla
3 listopada 2018, 11:36Piekę tak jak kaczkę, całą, dodaję pod koniec jabłka. Tłuszczu dużo, ale można go zlać , a samo mięso nie jest tłuste. Na tłuszczu podobno placki ziemniaczane sa przepyszne.
hanka10
2 listopada 2018, 18:00jest w miarę dobrze :))
Marynia1958
2 listopada 2018, 17:29cudnie schnie moja pościel i masa ręczników...gdyby tak jeszcze jutro dopisała pogoda miałabym prawie wszystko wyprane....jeszcze obrusy....no i prasowanie.Pozdrawiam...