u mnie dziś. Właśnie wyjęłam z piekarnika pieczone jabłka, będą na deser, po obiedzie. Od rana siedzę w kuchni. Zrobiłam już zrazy wołowe, podam je jutro na obiad. Do tego będą kluski śląskie, biała rzodkiew i buraczki. A dziś mix kasz ( pęczak, bulgur, zielona soczewica) z resztą gulaszu + rosół z makaronem. Pogoda dobra na spacer, wykonaliśmy więc tradycyjny dystans. Przy okazji nabyłam trochę fajnych kosmetyków za mniejszą kasę. Ale tylko takie niezbędne. Mąż z sąsiadem robią coś przy samochodzie, takie męskie zabawy. Wczoraj dostałam zaproszenie na spotkanie wigilijne z mojego byłego zakładu pracy. Nie wiem, czy pójdę, bo większość moich znajomych już nie pracuje, a takie "odgrzewane" spotkania nie bawią mnie. Bezpośrednio przed świętami mam poza tym bardzo dużo zajęć, ale jeszcze zobaczę. Jestem zdecydowana wyłączyć od poniedziałku słodycze . Zostawię tylko orzechy, migdały, może troche owoców suszonych. Będę informować o postępach , lub porażkach, bo i takich się spodziewam.
Marynia1958
24 listopada 2018, 16:27u mnie podobnie...spokojnie,cicho...młodzież wybyła....a ja Twoim przykładem nazapalałam świec i sie relaksujemy...
Campanulla
24 listopada 2018, 18:39Prawda, że ładnie i przytulnie?
araksol
24 listopada 2018, 15:59pieczone jablka chyba spróbuję...
Naturalna! (Redaktor)
24 listopada 2018, 15:19pieczone jabłka kręcą mnie nad wyraz. najlepiej takie nad ogniskiem. na patyku. ach, wieki temu to się jadło. a wczoraj podpaliłam bagietkę w piekarniku. oj działo się działo. pierwszy raz mi się taki żywy ogień w piecu przydarzył. i choć z bagietki został czarny wiór to śmiechu mieliśmy z Najem co niemiara :) ja dziś na śniadanie pożarłam smażone jabłka z cynamonem. 3 sztuki. mniam.
Campanulla
24 listopada 2018, 18:40Też chyba dobre , kiedys spróbuję