Dziś ostatni dzień ze słodkim. Narazie jestem optymistycznie nastawiona. Będę unikać kupowania, spoglądania w stronę tych cudeniek, które przed świętami tak kuszą. Muszę wydobyć z siebie motywację podobną do tej, którą miałam podczas rzucania papierosów. Wówczas będzie mi łatwiej. Niestety dziś już jestem po porządnej porcji ciasta bezowego z kremem . Zasłodziłam się okrutnie i oby mi to wystarczyło do końca dnia. . Ładnie dziś, ok 6 stopni, bez wiatru, morze gładkie jak lustro. Trasa jak co dnia, i wcale mi się nie nudzi. Zrobiliśmy ponad 5 km. i prawie 8.000 kroków. Systematyczność jest matką sukcesu. Dziś wypiłam już 5 szklanek wody, będzie jeszcze kilka. To z rozsądku. Na śniadanie owsianka z jabłkiem, orzechami , miodem i jogurtem. Dodałam siemie lniane i inulinę, po pół łyżeczki. Książki pożyczone w bibliotece jakoś nie porywają, znów zaczęłam czytać" Przesilenie zimowe" Rosamunde Pilcher. Nastraja świątecznie i jest taka optymistyczna. A przy czytaniu moja wyobraźnia naprawdę potrafi wyczyniać cuda! Chciałam dziś być uczestnikiem jakiejś atrakcji typu kino, koncert, itp. Niestety, nic ciekawego, co by mnie porwało lub zachęciło . Trudno.
taka^ja
25 listopada 2018, 20:56dołączam - od jutra ograniczam czekoladę, cukierki ciastka - zostaje miód i powidła śliwkowe (oczywiście w ograniczonych ilościach :)
Campanulla
26 listopada 2018, 13:07to też zostawiam, i dodatkowo syrop klonowy.
taka^ja
26 listopada 2018, 19:54o syropie nie pomyślałam - dzięki :)
Trollik
25 listopada 2018, 20:07Powodzenia