Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Jest lepiej,


bo dziś tylko 23 stopnie. Rano, bo po 9 , wyszliśmy nad morze. Turystów o wiele mniej, co od razu rzuca sie w oczy. Marsz dosyć szybki, niedzielne lody i kawa w kultowej Marioli , powrót także tempem nie najgorszym, razem wyszło 9 km.  Chwilka balkoningu ( fuj, jakie teraz słowa sa okropne!), obiad przygotowałam wczoraj, także niedzielny, bo rosół z makaronem, pieczony drób , kalarepka z marchewką.  Kolejny raz złapałam się na tym, że wypożyczyłam książki juz raz czytane. Jaka to strata czasu, bo znów muszę iść i wybrać. Wczoraj spacer też wieczorny, wcześniej się nie dało, umierałam z upału. Wybieraliśmy ulice z dala od atrakcji turystycznych typu koło , karuzela, gofry, gry itp. badziewie, pełne ludzi, hałasu i smrodu jadła. Już niedługo , bo za około miesiąc, będzie można pojechać do Gdańska, do Sopotu, przejść się uliczkami  bez ścisku, bez wszechobecnego "zapaszku" frytury. Jako miejscowi , znamy zakamarki Gdyni, gdzie można jeszcze czuć się swojsko, a i tam jest pięknie. Dzis po raz pierwszy brałam nowe leki, skrzętnie zapisałam  wyniki pomiaru ciśnienia, to dla pana doktora. Jutro badanie labo i odbiór wyników biopsji. Och, łapię się na tym, że często rozmowy zahaczają o choroby, a zawsze mnie to denerwowało u rodziców, u starszych znajomych. Musze  pamiętać o tym, że sprawa zdrowia to moja absolutnie osobista sprawa. Dziś w Ale kino + kolejny raz obejrzałam Tajemnice Filomeny. Jaki to okrutny "rytuał" stosowany był przez kościół katolicki, dotyczący odbierania dzieci małoletnim matkom, oddawanie ich do zagranicznych adopcji.  Tylko kobiety pozbawione możliwości macierzyństwa, a takimi właśnie były zakonnice, mogły tak postępować. Kolejny raz mną wstrząsnął ten film. Po moich kwiatach balkonowych widać nadchodząca jesień. One są wyraźnie zmęczone. A ja wypatruję już jesiennych kwiatów na straganach, bosa takie piękne. No i śliwki, te prawdziwe węgierki, słodkie i ciemne, chociaż wcale nie duże. Trochę dżemów znów zrobię. A zimą będe się cieszyć smakiem  ujętym w słoiku.   

  • Gacaz

    Gacaz

    23 sierpnia 2020, 21:21

    Zdrowie jest najważniejsze i jeśli coś dolega trudno o tym nie myśleć i nie mówić. Zaczyna się szkoła, więc miasto oczyści się z turystów i mniej przyjemnych atrakcji.

  • zlotonaniebie

    zlotonaniebie

    23 sierpnia 2020, 17:46

    Wiem, że turyści czasem są trudni, ale taki urok urlopu- chodzi się więcej, mówi się więcej i je się więcej:)) Każdy z nas od czasu do czasu bywa turystą i pewnie gdzieś tam przeszkadza stałym mieszkańcom. Ja w tym roku nie odwiedzałam Trójmiasta, choć wcześniej do Gdyni lubiłam jeździć. Więc to nie ja robiłam ten tłok na Twoich ulicach:))

    • Campanulla

      Campanulla

      24 sierpnia 2020, 17:52

      To nie tłok mi przeszkadza, to śmiecenie, rzucanie wszędzie butelek, papierów, resztek jedzenia. Jakby honorem było pozostawić ślad po sobie.A wakacje są dla przyjemności, ale nie tylko turystów, którzy wyjada , zostawiając te "cudeńka", bo jestem tam na chwilę, bo mi wolno, bo mam wakacje. O to mi chodzi.

  • alhe11

    alhe11

    23 sierpnia 2020, 17:38

    Tak to już jest, że czym jesteśmy starsi, tým więcej rozmawiamy o chorobách. Bo ten temat wszystkich interesuje , każdy ma coś do powiedzenia i szwankujące zdrowie obchodzi nás najbardziej. Niestety ...