Oczywiście mowa o remoncie. Łazienka wyszła cacy, majster przyznał, że pomysł aranżacji ( mój, mój ci on) był świetny. Psioczył na jakość glazury, cóż, nie ja produkowałam, on mógł zobaczyć ją przed rozpoczęciem remontu, bo była już u nas, można było wymienić. Zgapił się, a ja za to płace, bo policzył sobie nie wąsko. Przyznam, że takiej kwoty się spodziewałam, słuchając, oglądając różności w sklepach budowlanych, kupując ostatecznie w tychże, ale ciężko jest płacić taką kwotę. Jutro będzie stolarz z blatem zakonserwowanym, z płytami na szafę , będzie mój majster aby wykonać drobiazgi i po zapłatę. Wczoraj zamówiłam jeszcze ławeczkę do przedpokoju, dziś byłam bardzo wzruszona stanowiskiem producenta, który gdzieś z Polski zadzwonił, aby ustalić kolor skóry. No czyż nie bosko? I to tyle będzie w temacie remont na lata dalsze. Teraz już tylko zostanie jakieś malowanie, kaprys wymiany stołu w kuchni, jakiegoś fotela, itp. Żadnych brudów więcej.Kto przeżył ( ja 3 razy sama łazienka), ten wie, co to znaczy. A poza tym nie zazdroszczę tym, którzy dopiero planują przygodę z remontami. Oj będzie ciężko i drogo. Szwagier z Łeby chce zamówić kuchnię na wymiar. Otrzymał pierwsza wycenę na 26.000zł. Rzuciło na kolana. Za oknem jesień na całego, zrobiło się sennie i tak pod kocyk chciałoby się. Dziś załatwialiśmy kilka spraw, które pojawiły się podczas naszej nieobecności, kilka także czekających na nasz przyjazd. Odwiedziłam bibliotekę, kupiłam bilety na Wesele Smarzowskiego. Mam ogromną ochotę na spacer po Sopocie, na wyjazd do Gdańska, na Półwysep Helski. Na to przyjdzie czas po całkowitym zakończeniu spraw w mieszkaniu. Dziś pranie robiliśmy w pralni samoobsługowej. Na szczęście jest tuż obok, a mąż zaniósł dwie wielgachne torby takie z Ikea, pełne brudów. Nasza pralka będzie podłączona jutro, pogoda zeszła na psy, takie rozwiązanie było lepsze. Jadam po domowemu, od razy lepiej się czuję. I chociaż zupa tajska była ostra, to jednak po mojemu, więc bez sensacji. Zaczynam myśleć o zupach jesiennych: dyniowa, ziemniaczana, z czerwonej soczewicy. Chodzą już za mną. A dziś spełniłam moje marzenie od kilkunastu dni: zjadłam śniadanie, kawę dopiłam w łóżku i czytałam, czytałam. Ach, jak błogo było. Czego i wam życzę w każdy poranek tej jesieni.
Gacaz
6 października 2021, 18:05Teraz nie pozostało nic jak cieszyć się pięknym mieszkaniem. Ja też lubię takie leniwe poranki szczególnie po dłuższych wyjazdach.
Marynia1958
6 października 2021, 17:59Że będą, no to będą..
Marynia1958
6 października 2021, 17:58Uwielbiam jak już jest po remoncie 😀, pewnie łazienka cudna 😀. Ja czekam na drzwi, miało być 8 tygodni, już jest więcej niż 12,ale podobno schna, czekam cierpliwie, najstrem jest syn, nie ma czasu i tak. Mam obiecene,
Campanulla
9 października 2021, 16:50Na nasze drzwi czekaliśmy ponad 2 m-ce.Takie teraz czasy.
rybka82
6 października 2021, 17:22Też uwielbiam takie poranki i nienawidzę remontów i sprzątania po nich ;) miłego dnia!