nadszedł nagle i nieodwracalnie. Jeszcze tylko 3 miesiące do końca roku. Czas galopuje, chyba nie tylko u mnie. Dziś kasztanobranie. Wiatr spory, więc spadają te cudeńka natury co chwila. Zebraliśmy naprawdę sporo, leża teraz w misach, w wazonach, i cieszą oczy kształtem i kolorem. Pogoda jesienna, bo słonecznie, ale chłodny wiatr wieje i to dosyć mocny. My z mężem na szczęście wychodzimy z domu wcześnie,łapiąc jeszcze słońce . Teraz za oknem robi się coraz bardziej ponuro i spada temperatura. Przyjemnie było po powrocie do domu zjeść rosół z makaronem, z zielona pietruszką i marchewką. W piątek "bawiliśmy się" w "uzdatnianie " nowych telefonów. Kupiliśmy nowe oboje, poprzednie były już poważnie przechodzone, miały prawie 10 lat. Skorzystaliśmy z propozycji obsługi operatora, gdzie przegrano nam wszystkie pliki, informacje, kontakty, itp. Bo problemem był nieczynny wyświetlacz w telefonie męża. Sporo utrudnienia w związku z tym powstało. Ale udało się, mamy spokój na kolejne wiele lat. Teraz testuję aparat fotograficzny, zanudzając znajomych zdjęciami. Wczoraj zaczęliśmy w Netflixie oglądać film pt. "Athena", ale nie dało się, bo to wulgaryzmy, brutalne sceny przemocy i głupoty. Przełączyliśmy na " Cudownego chłopca" z Julią Roberts. Film typowo amerykański, o empatii, tolerancji i szacunku do innego człowieka. Och, jakbym chciała, aby życie tak prosto rozwiązywało wszelkie problemy! Na dziś to utopia! Niestety!
araksol
2 października 2022, 13:58dobrej niedzieli:)