Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
piątkowa krzątanina.


Wreszcie słońce, chociaż wiatr nad morzem. Wstajemy b.wczesnie, o 9 byłam w bibliotece oddać przeczytane pozycje, potem mięsny, powrót i na spacer. Oczywiście bulwar,ale dziś z przeciwnej strony, aby wiało w plecy. Widoczność doskonała, jeszcze mało ludzi. Tylko emeryci spacerowali, zawsze chętni do aktywności za darmo. Wyszło dziś 5,5 km, całkiem sympatyczny dystans. Po powrocie od razu wpadłam w wir domowych obowiązków. Dokończenie zupy botwinka, przygotowanie kurek do makaronu. No i rosół! Marzyłam o nim podczas spożywania potraw restauracyjnych, bo nie ma jak domowy rosół z porcja marchewki, z zieloną pietruszką. Bardzo był smaczny. Potem tagliatelle z kurkami, pychota! Obiad bezmięsny nie musi być nudny. Jutro podobno będzie piękna pogoda i ciepło. Planujemy pojechać do Parku Oliwskiego, zobaczyć odnowiona palmiarnię, jakieś ciekawe kafejki się tam pojawiły. Spacer, chwilą z książka na ławce, może muzeum. Ptaki dadzą kokoncert wiosenny, powinno być milo.