I już w domu. Pobyt udany, chociaż pogoda była w większości jesienna.Kilka dni chłodnych, jednak nie powstrzymało nas przed wędrówkami. Wczoraj wybraliśmy się ścieżką wzdłuż jeziora, potem w koło wsi, wyszło razem 7 km. W miejscu naszego pobytu były wczoraj ślub i wesele. Przygotowań masa, personel biegał, a jeszcze o 5 była muzyka. Dziś kolejne wesele, szkoda mi tych obsługujących. To ich praca, teraz są żniwa gastronomiczne, ale tyle godzin na nogach! Rano zjedliśmy śniadanie na tarasie, było bardzo przyjemnie ciepło. Kupiłam chleb wypiekany w hotelu, smakował mi , kupiłam truskawki we wsi, są tańsze niż w mieście. Wracaliśmy piękną trasą pełną zieleni, przez Strzepcz i Szemud. W domu byliśmy ok. południa, oczywiście część kwiatów balkonowych do wyrzucenia. Nie kupię nowych, bo upały im nie służą na moim południowym balkonie. Na obiad surówka z sałaty rzymskiej i kalarepy, ziemniaki I kurki w śmietanie .Zebrana ilość to garnek 2 litrowy ugotowanych. Będą jeszcze na jutro. Vitalia wyraźnie ma urlop, bo wpisów brak. Cóż , wakacje.
tara55
14 lipca 2024, 18:03Ludzie są ciekawi i raczej chcą czytać pamiętniki innych a sami o Sobie nie chcą nic pisać. Myślę, że dlatego są wakacje Vitaliowe.
Marynia1958
7 lipca 2024, 10:35Najważniejsze, że wypad udany...