Chłodniej dziś, była burza, spadł deszcz. Duszno. Wczorajszy mecz siatkarzy na IO był horrorem i wytrzymałością nerwów. A nasza złota medalistka, szybka jak błyskawica, to dopiero widok. Uważam, że sport jest kobietą , bo trudno tu nie wspomnieć o dzielnej i walecznej bokserce. Oglądałam też sporty siłowe , czyli młot i kule, przyznać się muszą, że są za słabi, za starzy po prostu. Czekam na oszczep i p. Andrejczyk, bo to też polska nadzieja. Dziś tylko zakupy na rynku, przed wyjazdem niewielkie, ale same zdrowe i smaczne. Są już wczesne węgierki, które słodyczą pokonują ostatnie truskawki. Są jabłka ulubione czyli Celeste i Piros, są ciemne winogrona. No i pomidory, które nadal są moimi faworytami. Zupa krem z brokuła, makaron orzo z czerwona fasolą, pieczarkami, papryką, czosnkiem i cebula. Do tego dwie małe kiełbaski z szynki , taki był dziś obiad. Niestety pogoda wzmacnia ból biodra, zaczęły też boleć stawy prawej dłoni. Gdy będziemy w Inowrocławiu, poproszę o pole magnetyczne na te bóle. Już widać schyłek wakacji, słońce zachodź w innym miejscu, ranki są mgliste i chłodniejsze. W czasie naszego pobytu na Pojezierzu Drawskim zapowiadane są upały. Na szczęście tam woda tuż, tuż, duży i zielony ogród, będzie dobrze.