Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
herbata i kawa.


Lubię obie, jednak herbata dla mnie to królowa, kawa zaś do dwórka. Wprawdzie codziennie piję kawę po śniadaniu, nie popijam jedzenia, ale herbata jest elegancka, wykwintna, a jej kolor urzeka, dlatego czekam z parzeniem na popołudnie. Jakiś czas temu zrezygnowałam z mleka do kawy, od razu żołądek podziękował. Oczywiście zamawiam poza domem kawę, nie herbatę, bo te lubię sama parzyć. To nie są torebki, które podobno mają same wiórki herbaciane, nie liście. To jest ceremoniał, bo szklany czajniczek, dwie szklane czarki, świeża woda i po zalaniu kilka minut parzenia. Lubię mieszanki z Earl Greyem,lubię heherbaty raczej mocne. I do tego kawałek szlachetnego ciasta, np bankowego. Dziś po obiedzie zrobiłam sobie takie chwile rozkoszy. A poza tym? Spacer w stronę morza i plaży, ciepło mimo chłodnego wiatru. Znów pranie przed wyjściem  , wyschło szybko na wietrze. Zupa pomidorowa z makaronem, ryż z warzywami na ostro I sałatka podpatrzona w MasterChefie: pomidorów, czerwona cebula, pestki i sok z granata oraz ser pleśniowy. Pycha! Potem chwilą relaksu i szykowanie obiadu na jutro. Zupa jarzynowa, gulasz wołowy z papryką czerwoną i czerwoną fasolą. Będzie na pewno na dwa dni. Mąż zmył podłogi, odkurzyłam, ot, codzienne czynności. Siadam po pracy tak ok. 16, wstaję o 7, czyli normalny dzień pracy, jak na etacie. To oczywiście żart, bo ja mogę , nie muszę wykonywać tych czynności, mogę je odkładać na czas wygodny dla mnie. Takie życie bez przymusu jest fajne, bo rozwijam swoje zainteresowania, ćwiczę, spotykam przyjaciół wtedy, kiedy chce. Jeżeli ktoś uwaza, że życie na emeryturze jest nudne, to brak mu wyobraźni.