Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
już środa.


I co, znów czas galopuje. A ja zaczęłam myśleć o poczęstunku na 1 listopada. Jak co roku będą goście od obiadu do kolacji. Wprawdzie jest ich coraz mniej, ale to już tradycja takie świętowanie. I chociaż nie lubię tego święta, to lubię mieć gości. Już wiem, że ugotuję barszcz i upiekę paszteciki z pieczarkami. Dziś miałam na obiad, część posypałam przed pieczeniem sezamem. Wyszły b.smaczne. Poza tym zawsze na obiad robię dwie potrawy, będzie jakiś drób pieczony i coś w sosie. Kolacja to już Pikus, bo zrobię sałatkę, pomidory, wędlina, sery i gotowe. Ale to prawie za miesiąc. Dziś na obiad był dorsz, smażony na papierze do pieczenia. Do tego kiszona kapusta i tyle. Spacer był, w cieniu mrozno, nawet dlonie mi zmarzły. Zaczęło mnie drapać w gardle a 8 mam szczepienie p- ko grypie. Oby się nie rozwinęło w coś niechcianego. Słońce na balkonie coraz krócej, jest nisko i nie dociera. Raczę się herbatą, do tego kawałek ciasta i jest bosko.