Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
A wczoraj,


szczepienie było i piękny zbiór grzybów. Chyba zmienię lekarza, bo aktualny to urzędnik. Mówiłam o kaszlu, nie zainteresował się, wydał skierowania na badania, które chciałam, tyle.  Co tu było medycznego?.Po wizycie u konowała pojechaliśmy do lasu. Przebrałam się i w drogę. Pierwsze dwa grzyby to kozaki, potem pokaźna  porcja rydzów,  i dalej już poszło.  Podgrzybki, kurki, miodówki,  panienki, prawdziwki, maslaki. Duży kosz się zapełnił. Dwa sznury gęsi odlatywaly na zimę, las cichy, jeszcze zielono, ale pusto, człowieka nie było. Odpoczęłam.  Po powrocie krupnik, mąż nie lubi, ja chętnie,  i do grzybów. W godzinkę udało się zrobić wszystko. Cala suszarka do suszenia i duży garnek duszonych. Rydze zjedliśmy na kolację, usmażyłam je na maśle.  To smak boski po prostu.  Dziś rano zakupy a potem spacer. Poszliśmy w stronę bulwaru, morze jesienne zachwycało dziś stalowym kolorem i spokojem. Weszliśmy do Muzeum Miasta Gdyni, kupiliśmy książkę o Gdyni dla wujka męża ( 90 lat) i dwa plakaty dla szwagra, zgodnie z jego wyborem.  Na obiad dziś  zrobię mielone, podam z grzybami  , z ziemniakami i do tego kefir. Pogoda ponura, chociaż  2yjatkowo ciepło. Nasze auto opóźnione  przez zamknięte granice z Niemcami. Dzieje się na świecie.