Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
I co dalej?


Wyniki krwi, tarczycy I cholesterolu ok. Cukrzycy nie mam. Gorzej z płucami, coś wychwycił rtg. Na 27 listopada umówiłam wizytę u pulmonologa. Martwię się, bo teraz rozumiem, skąd brak sił, osłabienie i brak tchu po małym nawet wysilku. Niestety, wizyty tylko prywatne, ta była najwcześniej. Cóż, muszę poczekać, sama przecież nic nie zrobię. Moja poranna flegma i jej odksztuszanie to pewnie symptomy. Dziś pogoda tragiczna, ale poszliśmy przewietrzyć głowy w stronę morza. Pusto, cicho i bardzo smutno. A my we wtorek mamy w planach wyjazd na kilka dni. Chyba zakopię się w czymś ciepłym z książką i herbatą. W drodze powrotnej do domu kupiliśmy buraki w Biedronce, na sok. Sokowirówka wycisnęła co trzeba, wypiliśmy po kubasie i nagle...., oboje zaczęliśmy skarżyć się na ból brzucha, bardzo nieprzyjemny bol brzucha. Nie mam pojęcia skąd to się wzięło, może chemia w warzywach? Krople miętowe, koper włoski , trochę poleżałam , pomogło . Po godzinie zjedliśmy pstrąga smażonego na papierze do pieczenia, salsę z pomidorków koktajlowych kolorów różnych , ogórka kiszonego , cebuli czerwonej i kilku liści zielonych wyjętych z mixa sałat. Popiliśmy kefirem, nic się nie działo z brzuchem. Zagadkowe to samopoczucie po soku. Wpadłam na pomysł obicia dwóch foteli. Wybrałam rodzaj tkaniny, może jutro umowie się do tapicera?