Witajcie kochane w ten ponury poniedziałkowy poranek. Mimo kiepskiej pogody jakoś humor się mnie trzyma, mimo że nie spałam w nocy dobrze i muszę się ratować supermocną yerbą. Ale jak zapowiadałam w poprzedniej notce, wczorajszy dzień spędziłam sama relaksując się po ciężkim tygodniu :) Wstałam, przeglądnęłam Vitalię, zrobiłam śniadanie, wypucowałam kuchnię i zajęłam się treningiem. Do wcześniej zaplanowanego programu dodałam spontanicznie 25 minut jogi i to był strzał w 10 :) Potem kręciłam się po necie, trochę poczytałam, poszłam robić obiad - zainspirowana wpisem wPatki sięgnęłam po brązowy ryż... Zapomniałam tylko, że on się potrafi gotować godzinami i w efekcie czekałam z burczącym brzuchem półtorej godziny :D Na chwilę wpadła do mnie siostra, potem poleciałam pod prysznic i po raz pierwszy od dawna ponacierałam się pachnącymi peelingami, jakie to przyjemne było! A na koniec uznałam, że jakaś dodatkowa aktywność zawsze się przyda, więc załączyłam muzykę i pląsałam po kuchni gotując obiad dla mojego ukochanego :) Ależ się zasapałam przy tym... Ledwie miałam potem siłę poćwiczyć we dwoje ;] Dietowo było nawet nieźle, ale że czekałam strasznie długo na obiad i gdy przyszedł czas kolacji wciąż czułam się najedzona, to uznałam, że po lekkiej kolacji zostanie mi akurat taki zapas, żeby do tego pląsania nalać sobie kieliszek vermoutha :D
Tak wyglądał mój jadłospis w dniu wczorajszym:
Śniadanie: jajecznica z 3 jaj na parówce z szynki - 383 kcal
Lunch: 2 kromki pieczywa pełnoziarnistego ze szpinakiem, wędliną drobiową i pomidorem - 253 kcal
Obiad: risotto z brązowego ryżu z cebulką, cukinią i fasolą czerwoną - 474 kcal
Podwieczorek: 2 kieliszki białego słodkiego vermoutha - 452 kcal (naprawdę muszę się przerzucić na czerwone wino... 226 kcal w jednym kieliszku?!)
Kolacja: 2 wafle ryżowe z dżemem dyniowym - 100 kcal
Woda: 2,75 l
Trening: zestaw ćwiczeń z Mel B (15 min cardio, 10 min na brzuch, 10 min na pupę, rozciąganie) + joga + taniec - spalone 285 kcal
Razem: 1664 kcal
W sumie nie jest źle, 1664 kcal to wciąż 300 mniej niż moje CPM :) Ale tak teraz sobie myślę, że wciągnęło mnie na amen z tą dietą... Bo jakim trzeba być freakiem, żeby postawić kieliszek na wadze i odmierzać alkohol co do grama na potrzeby liczenia kalorii? :D Cała ja...
sophie20
5 września 2017, 09:32Wino czerwone jest podobno zdrowsze, ale to jednak alkohol. Menu super, smakowita jajecznica :)
Cathwyllt
5 września 2017, 10:00Pierwszy raz pomyślałam, żeby dodać parówkę - teraz będę to jadła co weekend :D
alraunaaa
5 września 2017, 07:56Po prostu jesteś sama ze sobą szczera :) To cenne
Cathwyllt
5 września 2017, 09:19Mierząc alkohol? ;) Fakt, można by w ogóle uznać go za niebyły i się cieszyć z perfekcyjnego dnia diety. Tylko potem waga i tak wszystko obnaży...
alraunaaa
5 września 2017, 09:24Ano mierząc alkohol :) Brzmi może tragicznie ale zawiera kcal więc czemu ma być lepszy od ciastka?:)
theSnorkMaiden
4 września 2017, 23:03Heh zapewne zrobilabym to samo z alko co Ty bo ja nawet waze szczypiorek do kanapki...whatever...super spedzony dzionek chyba kazdej kobitce taki dzien dla siebie raz na jakis czas dobrze robi
Cathwyllt
5 września 2017, 09:16Nie jesteś jedyna, ja ważę wszystko co do grama, nawet kostkę rosołową, gdy przekrajam ja na pół do risotto :P Ale ze wszystkich obsesji jakie miałam ta jest najmniej szkodliwa, a wręcz przydatna, więc chyba ją zatrzymam ;)
KochamBrodacza
4 września 2017, 18:46Rozbawiło mnie mierzenie alko na wadze :D Najważniejsze że dzień mile spędzony, współczuję gotowania ryżu :P ja jem taki półtwardy więc na szczęście nie mam z tym problemu :)
Cathwyllt
5 września 2017, 09:14Ja też w końcu zjadłam twardawy bo straciłam cierpliwość :D
Tetris
4 września 2017, 17:16Fajowa jajkownica;) Piwko to też około 220. Czyli nie tak źle;)
Cathwyllt
5 września 2017, 09:13No ja właśnie zainwestowałam w vermoutha bo myślałam, że będzie lepszy kalorycznie niż piwo, a tu taki zonk. Chcąc nie chcąc muszę następnym razem zainwestować w czerwone, wytrawne wino :/
angelisia69
4 września 2017, 12:35ja gotuje 20min i zostawiam we wrzatku pod przykryciem na jakies 15min(bez gotowania juz) i jest mieciutki ;-)
Cathwyllt
4 września 2017, 13:01To ja mam jakiegoś mutanta. Serio, półtorej godziny trzymałam na patelni a i tak był twardawy :/ następnym razem ugotuje go osobno, warzywa podsmażę osobno i tylko wymieszam.
Tetris
4 września 2017, 17:19O masz, a odkręciłaś gaz pod garnkiem?;) Ja ostatnio jestem fanem twardego ryżu, to też gotuje po 2 min;)
Cathwyllt
5 września 2017, 09:12Odkręciłam, odkręciłam :D Może popełniłam błąd próbując go zrobić jak risotto - czyli bardziej usmażyć niż ugotować. Następnym razem zacznę gotować zaraz po śniadaniu :D
fit-mamaa
4 września 2017, 10:54Risotto wygląda smakowicie..
Cathwyllt
4 września 2017, 11:11To była wielka improwizacja, ale wyszła niezła. Z resztą chyba nie istnieje coś takiego jak "niedobre risotto", nie z moją miłością do ryżu ;)
fit-mamaa
4 września 2017, 11:13To podobnie jak ja! Makarony i ryż to moja miłość ;-)