Dzień dobry Vitalijki. Dziś szef w delegacji, więc mogę ponadawać z biura o poranku. Jest czwartek, a zatem dzień ważenia. Wiecie, że ostatnio było u mnie ciężko i dieta zeszła na dalszy plan. Stąd musiałam przesunąć pasek z 61,9 kg na 62,7 kg. Ale w dniu mojego powrotu na Vitalię było jeszcze gorzej, więc cieszę się chociaż, że znów idzie w dobrym kierunku. Byłam wczoraj leniwa, w ramach treningu zrobiłam tylko kwadrans wyjątkowo spokojnej jogi, ale lepsze to niż nic. Najtrudniejsze dla mnie to ruszyć tyłek, ubrać dresy i poświęcić czas na ćwiczenia, więc chociaż nad tym pracuję. Dziś już wiem, że robię dzień przerwy - Mój ma wolne, mam nadzieję, że będzie czekał z obiadem (ma gotować grochówkę, nie jest to najbardziej dietetyczna zupa świata, ale lubię więc i tak zjem, tylko mniejszą porcję), ja zaś planuję palcem nie kiwnąć po przyjściu do domu. Jakieś ćwiczenia we dwoje najwyżej ;) A teraz jadłospis z wczoraj:
Śniadanie: serek wiejski z ogórkiem konserwowym i pieczywem pełnoziarnistym - 433 kcal
II śniadanie: ponownie herbatniki korzenne i jabłko - 204 kcal
Obiad: 3 kromki pełnoziarnistego pieczywa z serkiem Almette i ogórkiem - 420 kcal
Kolacja: jaglanotto z resztką warzyw na patelnię i dużą ilością kurkumy (stąd kolor) - 519 kcal
Razem: 1575 kcal
Woda: 2,5 l
Trening: joga - 96 kcal
Kroki: 3594
Fundusz książkowy: 1 zł (kalorie) + 50 gr (trening) = 1,50 zł (razem 11,50 zł)
I to by chyba było na tyle. Nic ciekawego się u mnie jakoś ostatnie nie dzieje, ale wiecie co? Cenie sobie ten święty spokój wreszcie. Lecę popracować, do zobaczenia jutro :)
ghostwriter
10 listopada 2017, 11:56Hej, u mnie po tych wszystkich przejazdach też mnie więcej święty spokój i się cieszę. Mam sporo nauki, ale sama narzucam sobie tempo jakie mi odpowiada i jakoś trzyma mnie to w dobrym nastroju :)
Cathwyllt
11 listopada 2017, 11:01Grunt to czuć się komfortowo z tym co się robi, a nie stresować się nierealnymi celami :)
aska1277
9 listopada 2017, 17:53ciasteczka korzenne uwielbiam ;) ale póki co muszę obejść się smakiem hihihih wytrwam do Świąt ;) menu apetyczne ;) ja muszę koniecznie wrócić do wstawiania fot posiłków bo moja waga szaleje ;) Miłego wieczoru
Cathwyllt
10 listopada 2017, 09:49Mnie to zdecydowanie pomaga, trzyma w ryzach moje menu :)
theSnorkMaiden
9 listopada 2017, 14:51Dobrze jest. Oby juz mniej gorszyk okresów. Dobrze ze niegonisz paaka tylko uczciwie go przesuwasz
Cathwyllt
10 listopada 2017, 09:49Miałam ochotę zostawic go jak jest ale uznałam, że to nie tylko Vitalię bym oszukiwała, ale przede wszystkim siebie. A od oszukiwania samego siebie do ponownego nabierania wagi juz tylko krok. Lepiej się z tym zmierzyć.
KochamBrodacza
9 listopada 2017, 13:26Na szczęście waga nie wzrosła jakoś bardzo więc super :) Powoli zaczniesz znów ćwiczyć, a joga na rozruszanie fajna sprawa, ja polubiłam rozciąganie nóg z jogi :) Po tych wszystkich zawirowaniach należy Ci się jak najwięcej spokoju i nudy, a co tam nie zawsze trzeba pędzić za wszystkim :) Miłego odpoczynku we dwoje :)
Cathwyllt
9 listopada 2017, 13:36Tak, jak na prawie miesiąc niepilnowania diety to chyba powinnam być zadowolona z wyniku. A joga w ogóle jest wspaniała. Znasz może Adriene? Ma na YT kanał o jodze i co roku styczeń jest miesiącem "yoga camp", codziennie nowy filmik tworzący kompletną "podróż" przez cały miesiąc. Już nie mogę się doczekać stycznia, w zeszłym roku było wspaniale, polecam :)
KochamBrodacza
9 listopada 2017, 19:40Hmmm nie znam jej, w sumie jogą i pilatesem zainteresowałam się całkiem niedawno i mam o tym słabe pojęcie ale dzięki za polecenie zaraz zobaczę kto to taki :)