....zakupy zrobione, dziś jeszcze tak jak wczoraj obżeram się z pełną premedytacją, waga pięknie idzie w górę dziś np 77,9, ale już jestem spokojna, już nie schizuję, bo wiem, że uda mi się schudnąć.....wiem, że nie powinnam się obżerać, ale niestety jest to wynik choroby zwanej dość ogólnie "zaburzenia odżywiania"-kto tego nie miał lub nie ma, ten nie zrozumie....chcę jakby najeść się na zapas, żeby później niczego mi nie brakowało i nie "chodziło" za mną natrętnie....Dziś wieczorem wracam do wieczornego gotownia obiadów na następny dzień, bo przy małym dziecku nic w ciągu dnia nie można zrobić i to wywołuje moją frustrację i nerwowość, a w okresie odchudzania trzeba szcególnie dbać o komfort psychiczne, spokój itd.....Słyszałam niedawno, że niepijący alkoholicy też muszą się trzymać żelaznych zasad, wśród których było m.in.
-nie być zmęczonym,
-nie być samotnym
-nie być głodnym
i coś jeszcze, ale nie pamiętam.
Generalnie chodzi o zachowanie tzw higieny psychicznej, co dla przeciętnej matki-Polki nie jest wcale takie łatwe i proste do wykonania i często o sobie po prostu zapominamy, bo nie mamy już siły....no w każdym razie planowanie działań, takie z kartką i długopisem nieco ułatwia zachowanie owego spokoju, więc ja do tego wracam.....
do jutra więc.....jutro 19 lipca zaczynam drugi etap mojego odchudzania :))))
cel-waga 73,0
WielkaPanda
18 lipca 2012, 17:39Ja też tak mam, że usiłuję w pewne dni najeść się na zapas. Nazywam to Dniami Łasucha ale to są klasyczne zaburzenia odżywiania. Trzeba z tym walczyć ale w takich chwilach jest trudno...:(( Życzę ci dużo samozaparcia!
Sparklee
18 lipca 2012, 15:10Poradzisz sobie, powodzenia!
kala1212
18 lipca 2012, 15:01Nie masz dużo do schudnięcia więc na pewno sobie poradzisz ;)
annna1978
18 lipca 2012, 14:56poczucie że się wie co się robi, nawet świadomie je, to też jest plus, uda się napewno!!!!
Julia1993
18 lipca 2012, 14:54powodzenia ! trzymam mocno w kciuki ; )